piątek, 2 lipca 2010

Wybory prezydenckie 2010: Zanim nastanie cisza








Kampania dobiega końca - za jedenaście godzin nastanie cisza wyborcza. Po jakie środki sięgnęły na koniec sztaby kandydatów? Artykuły sponsorowane w tabloidzie.
Pomysł chyba trafiony - w końcu Super Express ma więcej czytelników niż Wyborcza i Rzeczpospolita razem wzięte.

Prof. Rafał Ohme, ekspert w dziedzinie psychologii perswazji, emocji i podświadomości, przekonuje:
To właśnie czytelnicy tabloidów stanowią większość wyborczą, więc koniecznie trzeba do nich dotrzeć. Tym bardziej że 80% czytelników będzie przekonanych, iż to nie ogłoszenie – bo do tych podchodzi się z nieufnością – lecz artykuł zamieszczony w ich ulubionej gazecie [Dziennik].
Tak więc wczoraj w Super Expressie na ostatniej stronie ukazał się całokolumnowy tekst pod tytułem "Komorowski - dać zgodzie szansę", natomiast na trzeciej stronie, ilustrowany satyrycznym obrazkiem (Komorowski biega z dwururką za przerażoną świnią, w roli naganiacza Janusz Palikot z siekierą) artykuł pt. „Rolniku, nie daj się ogłupić” . Oba artykuły wyglądają, jak materiały redakcyjne, jednak nimi nie są. Oba są ogłoszeniami wyborczymi.

Dziś w Super Expressie dwa wywiady: pierwszy z Bronisławem Komorowskim - Seks nie był dla mnie tematem tabu, drugi z Jarosławem Kaczyńskim - Twój kot głosowałby na mnie.

Jakie jest ostatnie przesłanie do wyborców?
Komorowski kilkukrotnie - mimo hasła "zgoda buduje" - dogryza swojemu konkurentowi o stanowisko prezydenta. W wywiadzie na temat plotki o dziecku Izabel i Kazia, The Beatles, książek, kina i podrywania marszałkowi udało się kilkukrotnie wetknąć szpileczkę Kaczyńskiemu. Chyba właśnie te złośliwość sprawiają, że całość wypada raczej słabo.
Kaczyński jest dużo łagodniejszy - ujmująca jest historia dlaczego nie pokazał się w kampanii z kotem Alikiem. Najwyżej jednak punktujemy wytłumaczenie ocieplania wizerunku wobec lewicy:
Urząd Prezydenta jest urzędem wszystkich obywateli. Głowa państwa musi rozumieć potrzeby różnych grup, często o odmiennych poglądach politycznych. Musi być symbolem kompromisu i porozumienia. Musi budować i łączyć różne racje, także w sferze komunikacji ze społeczeństwem. Takim prezydentem chciałbym być. Uważam, że poglądy polityczne można wyrażać w sposób, który nikogo nie obraża, nie rani. Rozmowa o Polsce musi być merytoryczną dyskusją, w której się spieramy, ale nie walczymy. W ten sposób Polska może tylko zyskać [Super Express].
Kto wygra wybory - okaże się za dwa i pół dnia, może trzy. Jakby nie było - prezydent partii rządzącej czy prezydent partii będącej w opozycji - warto, by politycy i dziennikarze pamiętali, że to prezydent wszystkich Polaków. Warto, byśmy my - wybory - pamiętali o tym, że nawet jeśli nie wygrał nasz faworyt, to nie wolno dopuścić do sytuacji sprzed smoleńskiej katastrofy.
Potrzeba szacunku do osoby sprawującej urząd prezydenta.
Prezydent powinien szanować Polaków, Polacy - bez względu na preferencje polityczne - powinni szanować Prezydenta. Tylko szacunek zagwarantuje poprawę życia politycznego w Polsce.
Przecież "poglądy polityczne można wyrażać w sposób, który nikogo nie obraża, nie rani".

czwartek, 1 lipca 2010

Gdy wszyscy o debacie, my o standardach medialnych

Dziś tematem numer jeden jest zdecydowanie debata (dla tych, którzy nie oglądali zapis dostępny m.in. tu i tu).
Komentatorzy polityczni palmę zwycięstwa przyznają tym razem Jarosławowi Kaczyńskiemu, wyliczając największe wpadki i potknięcia Bronisława Komorowskiego. Największą wpadką (nie licząc "Panie Prezesie, melduję wykonanie zadania") jest po prostu nie przygotowanie się przez marszałka do debaty. I nie chodzi o brak refleksu, sztuczek socjotechnicznych itd. Kandydat PO nie przygotował się również merytorycznie - chwilami po prostu brakowało mu wiedzy, by na jakiś temat dyskutować (m.in. opowieść o liście od Marcinkiewicza, JK protestujący, BK bezradnie coś w stylu "to Panowie się dogadają, jak było" - jakby nawet nie sprawdził).

Zamieszanie kampanią prezydencką - w tym debatą - jakby w cieniu pozostawiły konwencję Platformy Obywatelskiej. Pamiętam dokładnie, jak w marcu tego roku konwencję w Poznaniu organizowało Prawo i Sprawiedliwość. Pamiętam, jak media atakowały PiS, że jest partią wodzowską, bo wystawiła tylko jednego kandydata. Jak to wszyscy się boją Jarosława, bo został wybrany przytłaczającą większością głosów: 999 delegatów było za wybraniem Kaczyńskiego ponownie na Prezesa partii, 51 przeciw, 14 wstrzymało się od głosu (zobacz: gazeta.pl). Jak to źle dla demokracji, że drugą co do wielkości partią w Polsce jest partia silnej ręki, gdzie panuje jednomyślność.
Kilka dni temu Platforma Obywatelska wystawiła tylko jednego kandydata. Na wszystkich obecnych, tylko 11 osób zdecydowało się nie poprzeć jego kandydatury. Czy ktoś nazwał Platformę partią wodzowską? Partią zagrażającą demokracji? Co więcej, na konwencji Platformy, po wyborze nowego-starego przewodniczącego, wręczono mu ... obraz z jego podobizną! Zdarzenie pozostawiamy bez komentarza - w końcu obrazy wodzów kojarzą się jednoznacznie. Jednoznacznie negatywnie.
Czy ktoś to wyśmiał lub zaniepokoił się tym faktem (oprócz wzmianki w Fakcie)?

Więc pytamy: czy to są obiektywne media? Jak jest jeden Kaczor-Kaczor to jest katastrofa! jak jest jeden Kaczor-Donald to wszystko wydaje się być w porządku ...

Po prostu zaniepokojeni jesteśmy stanem naszej młodej demokracji. Fasadowej - jak pisaliśmy kilka dni temu ...

Foto 1: Piotr Mołęcki
Foto 2: Piotr Mołęcki