piątek, 2 lipca 2010

Wybory prezydenckie 2010: Zanim nastanie cisza








Kampania dobiega końca - za jedenaście godzin nastanie cisza wyborcza. Po jakie środki sięgnęły na koniec sztaby kandydatów? Artykuły sponsorowane w tabloidzie.
Pomysł chyba trafiony - w końcu Super Express ma więcej czytelników niż Wyborcza i Rzeczpospolita razem wzięte.

Prof. Rafał Ohme, ekspert w dziedzinie psychologii perswazji, emocji i podświadomości, przekonuje:
To właśnie czytelnicy tabloidów stanowią większość wyborczą, więc koniecznie trzeba do nich dotrzeć. Tym bardziej że 80% czytelników będzie przekonanych, iż to nie ogłoszenie – bo do tych podchodzi się z nieufnością – lecz artykuł zamieszczony w ich ulubionej gazecie [Dziennik].
Tak więc wczoraj w Super Expressie na ostatniej stronie ukazał się całokolumnowy tekst pod tytułem "Komorowski - dać zgodzie szansę", natomiast na trzeciej stronie, ilustrowany satyrycznym obrazkiem (Komorowski biega z dwururką za przerażoną świnią, w roli naganiacza Janusz Palikot z siekierą) artykuł pt. „Rolniku, nie daj się ogłupić” . Oba artykuły wyglądają, jak materiały redakcyjne, jednak nimi nie są. Oba są ogłoszeniami wyborczymi.

Dziś w Super Expressie dwa wywiady: pierwszy z Bronisławem Komorowskim - Seks nie był dla mnie tematem tabu, drugi z Jarosławem Kaczyńskim - Twój kot głosowałby na mnie.

Jakie jest ostatnie przesłanie do wyborców?
Komorowski kilkukrotnie - mimo hasła "zgoda buduje" - dogryza swojemu konkurentowi o stanowisko prezydenta. W wywiadzie na temat plotki o dziecku Izabel i Kazia, The Beatles, książek, kina i podrywania marszałkowi udało się kilkukrotnie wetknąć szpileczkę Kaczyńskiemu. Chyba właśnie te złośliwość sprawiają, że całość wypada raczej słabo.
Kaczyński jest dużo łagodniejszy - ujmująca jest historia dlaczego nie pokazał się w kampanii z kotem Alikiem. Najwyżej jednak punktujemy wytłumaczenie ocieplania wizerunku wobec lewicy:
Urząd Prezydenta jest urzędem wszystkich obywateli. Głowa państwa musi rozumieć potrzeby różnych grup, często o odmiennych poglądach politycznych. Musi być symbolem kompromisu i porozumienia. Musi budować i łączyć różne racje, także w sferze komunikacji ze społeczeństwem. Takim prezydentem chciałbym być. Uważam, że poglądy polityczne można wyrażać w sposób, który nikogo nie obraża, nie rani. Rozmowa o Polsce musi być merytoryczną dyskusją, w której się spieramy, ale nie walczymy. W ten sposób Polska może tylko zyskać [Super Express].
Kto wygra wybory - okaże się za dwa i pół dnia, może trzy. Jakby nie było - prezydent partii rządzącej czy prezydent partii będącej w opozycji - warto, by politycy i dziennikarze pamiętali, że to prezydent wszystkich Polaków. Warto, byśmy my - wybory - pamiętali o tym, że nawet jeśli nie wygrał nasz faworyt, to nie wolno dopuścić do sytuacji sprzed smoleńskiej katastrofy.
Potrzeba szacunku do osoby sprawującej urząd prezydenta.
Prezydent powinien szanować Polaków, Polacy - bez względu na preferencje polityczne - powinni szanować Prezydenta. Tylko szacunek zagwarantuje poprawę życia politycznego w Polsce.
Przecież "poglądy polityczne można wyrażać w sposób, który nikogo nie obraża, nie rani".

czwartek, 1 lipca 2010

Gdy wszyscy o debacie, my o standardach medialnych

Dziś tematem numer jeden jest zdecydowanie debata (dla tych, którzy nie oglądali zapis dostępny m.in. tu i tu).
Komentatorzy polityczni palmę zwycięstwa przyznają tym razem Jarosławowi Kaczyńskiemu, wyliczając największe wpadki i potknięcia Bronisława Komorowskiego. Największą wpadką (nie licząc "Panie Prezesie, melduję wykonanie zadania") jest po prostu nie przygotowanie się przez marszałka do debaty. I nie chodzi o brak refleksu, sztuczek socjotechnicznych itd. Kandydat PO nie przygotował się również merytorycznie - chwilami po prostu brakowało mu wiedzy, by na jakiś temat dyskutować (m.in. opowieść o liście od Marcinkiewicza, JK protestujący, BK bezradnie coś w stylu "to Panowie się dogadają, jak było" - jakby nawet nie sprawdził).

Zamieszanie kampanią prezydencką - w tym debatą - jakby w cieniu pozostawiły konwencję Platformy Obywatelskiej. Pamiętam dokładnie, jak w marcu tego roku konwencję w Poznaniu organizowało Prawo i Sprawiedliwość. Pamiętam, jak media atakowały PiS, że jest partią wodzowską, bo wystawiła tylko jednego kandydata. Jak to wszyscy się boją Jarosława, bo został wybrany przytłaczającą większością głosów: 999 delegatów było za wybraniem Kaczyńskiego ponownie na Prezesa partii, 51 przeciw, 14 wstrzymało się od głosu (zobacz: gazeta.pl). Jak to źle dla demokracji, że drugą co do wielkości partią w Polsce jest partia silnej ręki, gdzie panuje jednomyślność.
Kilka dni temu Platforma Obywatelska wystawiła tylko jednego kandydata. Na wszystkich obecnych, tylko 11 osób zdecydowało się nie poprzeć jego kandydatury. Czy ktoś nazwał Platformę partią wodzowską? Partią zagrażającą demokracji? Co więcej, na konwencji Platformy, po wyborze nowego-starego przewodniczącego, wręczono mu ... obraz z jego podobizną! Zdarzenie pozostawiamy bez komentarza - w końcu obrazy wodzów kojarzą się jednoznacznie. Jednoznacznie negatywnie.
Czy ktoś to wyśmiał lub zaniepokoił się tym faktem (oprócz wzmianki w Fakcie)?

Więc pytamy: czy to są obiektywne media? Jak jest jeden Kaczor-Kaczor to jest katastrofa! jak jest jeden Kaczor-Donald to wszystko wydaje się być w porządku ...

Po prostu zaniepokojeni jesteśmy stanem naszej młodej demokracji. Fasadowej - jak pisaliśmy kilka dni temu ...

Foto 1: Piotr Mołęcki
Foto 2: Piotr Mołęcki

środa, 30 czerwca 2010

"Wszystkie ręce na pokład"

Natura życia społecznego (a już na pewno blogowego) jest taka, że wczorajszy news nie jest już newsem. Mimo wszystko, na godzinę przed debatą napiszemy o czymś innym niż debata.

4 dni temu, na konwencji Platformy Obywatelskiej premier Donald Tusk wzywał wszystkich posłów, senatorów, ministrów z ramienia swojej partii do aktywnego udziału w ostatnich dniach kampanii. Krążą plotki, że minister Grabarczyk przygotowuje dla Bronisława Komorowskiego materiały na dziś wieczór na temat "układu drogowego" (za rządów PiS przetargi na autostrady wygrywały zawsze te same, trzy firmy, za rządów PO podobno 20). Nie odnosimy się do tej informacji - póki co jest plotką.
Prawdą natomiast jest, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych (na czele z ministrem Sikorskim) interweniowało w sprawie programu wizyty amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton. Pani Clinton, przylatująca w sobotę do Krakowa, miała złożyć kwiaty na grobie śp. prezydenta Kaczyńskiego. MSZ ten punkt wizyty usunęło... [informacja z Dziennika].

Smutna refleksja nie dotyczy stylu uprawiania kampanii. Nam najbardziej żal, że osoby ze świata polityki, które reprezentują nas na międzynarodowej arenie, nie mają szacunku do głowy państwa. Przecież nie jest istotne czy prezydentem jest polityk mojej opcji politycznej, czy przeciwnej. Nieważne, że osobiście nim gardziłem (słynne "prezydent może być niski, ale..." Sikorskiego). To był Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej!!
Prezydent to w pewnym sensie symbol kraju... A symbolami nie wolno gardzić.

Gdy przedstawiciele innych nacji chcą oddać hołd naszym symbolom, zmarłemu tragicznie prezydentowi, to wyjątkową nikczemnością jest im odradzać wizytę na Wawelu, w obawie, że źle to wpłynie na kampanię wyborczą.
To tak, jakby dawać ciche przyzwolenie na to, by Polakami gardzono.
A jak śpiewał Jacek Kaczmarski:
Każdy Twój wyrok przyjmę twardy,
Przed mocą Twoją się ukorzę,
Ale chroń mnie, Panie, od pogardy ...

środa, 23 czerwca 2010

Fasadowa kampania w fasadowej demokracji, gdzie wybory (fasadowe?)

Dzień 10 kwietnia 2010 roku zapisał się w historii Polski jako wielka tragedia narodowa. Wielu dziennikarzy, publicystów, komentatorów życia politycznego zaklinało wówczas rzeczywistość: już nic nie będzie, jak kiedyś! Tragedia uświadomiła im, że pewne granice krytyki zostały zdecydowanie przekroczone, że dłużej tak być nie może, że potrzeba w dyskusjach i polemikach wzajemnego szacunku, że nie może tak być, że będąc zwolennikiem osoby A jest się dobrym Polakiem, a będąc zwolennikiem osoby B jest się oszołomem, itd., itp. ...
Owe "zaklinanie rzeczywistości" nie trwało długo. Dziennikarze, publicyści, komentatorzy już kilka dni po tragedii odrzucili scenariusz "lepszego dyskursu medialnego". Przykłady można by pewnie mnożyć, my przytoczymy dwie. Kamil Durczok wprost powiedział:
Dziś tu i ówdzie słychać, że od teraz wszystko będzie inaczej. Nie będzie.
Tomasz Lis napisał:
(...) mogło być inaczej. Szczerze? Nie mogło.
Musi być, jak było. Musi być, jak było, bo ... ?
Dlaczego dziennikarze, publicyści i komentatorzy życia politycznego dzielą nas: Polaków-wyborców na tych dobrych i na tych złych? Dlaczego jedni są cool, a drudzy to sieroty, które pragną dyktatora? (zobacz: Agnieszka Holland dla Gazety Wyborczej).

Zamilkliśmy (jako Blog Wyborczy) na ten najgorętszy czas wyborów. Może niesłusznie? Ale przekaz wydawał się taki monotonny...
Wieczór wyborczy - mogliśmy pisać o manipulacji sondażami i o karygodnych błędach, jakie popełniają sondażownie. Mogliśmy snuć hipotezy co zrobi teraz Grzegorz Napieralski.
Mogliśmy - tylko ... tylko jakoś zmęczyliśmy się tym wszystkim. Tymi sondażami, tymi uśmiechami polityków, spotami, komentarzami publicystów, tym snuciem domysłów, wreszcie dyskryminowaniem obywateli o odmiennych politycznych preferencjach...

Pytanie numer 1: ilu Polaków jest już zmęczonych i znużonych kampanią, wyborami?
Kandydaci, którzy pozostali na placu boju o fotel prezydencki (o żyrandol, jak ostatnio się mawia) zdają się nie rozumieć, że polityka to nie jest hobby wszystkich obywateli. Że większość z nas ma już dość śledzenia kto, co i czyja wina. Prezes z Marszałkiem zdają się nie rozumieć, że nie mogą przynudzać, jak do tej pory. Jeśli ta kampania nie nabierze kolorów, frekwencja 4 lipca będzie niska - co tylko potwierdzi fasadowość polskiej demokracji.

Pytanie numer 2: jaka jest kondycja polskiej demokracji? Czy przestrzegane są prawa człowieka? Prawo do wolnego wyboru?
Prawie tyle samo obywateli, którzy zdecydowali się na udział w I turze wyborów, popiera Bronisława Komorowskiego, co Jarosława Kaczyńskiego. Bez mrugnięcia okiem tych drugich (ponad 6 milionów ludzi!) nazywa się zmanipulowanymi. Kto daje się zmanipulować? Ktoś, kto nie jest wystarczająco inteligentny, ktoś, kto nie ma własnych przekonań, kim można sterować. Nie chciałbym, żebym o mnie tak myślano. Czy oddam zatem głos na Kaczyńskiego?

W tym miejscu to nieistotne pytanie.
Pytanie istotne, trzecie - na dziś ostatnie: czy takie traktowanie wyborców jednego z kandydatów nie wytwarza w polskim społeczeństwie uczucia pogardy dla tych, którzy mają inne zdanie? Czy nie zaczynamy postrzegać ludzi wg pewnych kategorii? "Lewicowy", czyli komunista! "PiSior" - i wszystko jasne. "Zwolennik Tuska" - i ...

Prowadzimy tego bloga we czworo: jedno z nas oddało swój głos na Grzegorza, dwoje na Jarosława, jedno na Bronisława. Po co to piszemy? W imię naszej przyjaźni. Dlatego, że naszym marzeniem jest, by poglądy polityczne nie dzieliły Polaków. Każdy ma prawo w wolnym i demokratycznym kraju popierać, kogo chce. Nie powinny temu towarzyszyć żadne wartościowania. Każdy ma wolny wybór. I ze swojego wyboru ma prawo czuć się dumnym.

Życzymy sobie, i wszystkim Polakom prawdziwej demokracji, prawdziwych wyborów...

środa, 16 czerwca 2010

Wybory 2010: trzeci spot - dwie wersje, bo ...

Wybory zbliżają się wielkimi krokami. Kampania trochę się zaostrzyła - niektórzy komentatorzy polityczni twierdzą nawet, że ostatni tydzień kampanii to sięgnięcie po czarny PR (przez sztab PO).
Czarnego PR-u nie brakuje w sieci - na ile żarty powstają oddolnie, na ile są odgórnie sterowane: trudno powiedzieć. My opowiemy dziś dwie historie.

Historia numer 1: trzeci spot Komorowskiego
Dziś premiera trzeciego spotu wyborczego kandydata Platformy. Jest chyba najlepszy, z emitowanych do tej pory. Może dlatego, że sam kandydat pojawia się dopiero w końcówce? Może dlatego, że budowane są pozytywne emocje i brak jest nachalnej propagandy?
Jakby nie było, niewiele czasu trzeba, by znaleźć w sieci drugą wersję trzeciego spotu - jak łatwo się domyśleć, parodię oryginalnej. Nas nie tyle zszokowała druga wersja trzeciego spotu, ile ... miejsce, gdzie ją znaleźliśmy!
Porównajcie stronę numer 1 ze stroną numer 2!

















Historia numer 2: spontaniczne (?) filmiki zwolenników
W Internecie huczy dziś od dociekań czy filmiki na stronie POLSKA jest najważniejsza , stworzonej dla zwolenników Jarosława Kaczyńskiego, są spontaniczne (tak, jak w założeniu), czy kręcone na zamówienie. O ile argument, że ludzie zawsze mówią do tego samego mikrofonu jest słaby (sami widzieliśmy, jak podczas touru busa Kaczyńskiego kręcono wywiady z przypadkowymi ludźmi na Rynku), o tyle argument z tym samym tłem jest trafny. Czy sztab PiS zrobił aż taką gafę??? Jak tak, to całą - dobrze pomyślaną akcję - szlag trafił.
Spontaniczności wyborcom Kaczyńskiego jednak nie brakuje - kilka dni temu natrafiliśmy w sieci na "planetę sympatyków Jarka". Pomysł fajny - podobną inicjatywę podczas wyborów prezydenckich miała we Francji Segolene Royal. JarkoSfera - bo tak się nazywa owa planeta blogów - nie tylko gromadzi w jednym miejscu blogi pisane przez zwolenników tego kandydata, ale próbuje zebrać, skoordynować inne działania "pro Jarosław". Może trochę amatorsko, ale trudno zarzucić brak spontaniczności :-)

Kandydat - Pechowiec

Wybory prezydenckie 2010 mimo, że tak krótkie, zdołały przykleić etykietki kandydatom. O ile Bronisław Komorowski stał się Panem Wpadką, o tyle Kornela Morawieckiego możemy określić Panem Pechowcem.
Dlaczego?
Jakiś czas temu - chwilę po zamieszczeniu na stronie internetowej kandydata spotu wyborczego, dziennikarka TVP Info (Karolina Lewicka) zagroziła Morawieckiemu, że pozwie go do sądu za wykorzystanie jej wizerunku bez jej zgody. Skutek? Spotu prawie nikt nie kojarzy, o zamieszaniu słyszało wielu. Niedopatrzenie, przeoczenie? Cóż, pechowo wyszło.
Dziś dziennik Fakt donosi o kolejnym niefortunnym wydarzeniu. Otóż znak był przewrócony, Morawiecki go nie widział, zaparkował w miejscu dla inwalidów i dostał mandat w wysokości 500 zł, którego nie przyjął. Jakby tego było mało, strażnicy miejscy chcieli wysłać zdjęcia do prasy...
Do wyborów zostało 5 dni - co wiemy o kandydacie?
"Że jest zbyt uczciwy, by zostać prezydentem", że bezprawnie wykorzystał wizerunek dziennikarki i nie przyjął mandatu.
Chyba pechowe to hasło "jestem zbyt uczciwy...".


*foto: Łukasz Jóźwiak

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Podsumowanie debaty

Choć do wyborów pozostało 6 dni, w kampanii nuuuda. Dopiero na zakończenie dnia rozmowa pani Staniszkis z panem Palikotem rozbudziła emocje - wg niektórych większe, niż wczorajsza debata. My na koniec dnia, ową mało porywającą (z racji przyjętej formuły przeprowadzenia) debatę zrelacjonujemy (dla tych, którzy woleli mecz lub finał tańca z gwiazdami) :-)

Były cztery tury pytań. Za każdym razem kandydaci na odpowiedź mają minutę.
W pierwszej zapytano o wizję prezydentury.
BK: opowiada o tym, dlaczego mówił, że nie przyje, a przyszedł "do gniazda os". Na koniec "zgoda buduje". ot - takie hasło.
JK: dość ogólnie, za bardzo nie wiadomo co. czyżby zaskoczyło go pojawienie się marszałka?
GN: prezydentura wg kandydata lewicy powinna być nowoczesna, otwarta, pełna dialogu, aktywna, ... "chciałbym, żeby Europa przyszła do Polski"
WP: stawia na innowacyjną gospodarkę, wspieranie tego co nowoczesne. chciałby mocnej pozycji Polski w regionie. docenił prezydenturę LK

Druga tura - bezpieczeństwo i polityka wewnętrzna:
Strategia wg GN: nie kłócić się! + tanie kredyty + duże inwestycje zapobiegające (np. powodzi)
BK: "poradziliśmy sobie z powodzią lepiej niż 1997";
JK: odsyła do przedstawionego programu, dziękuje strażakom za pracę podczas powodzi
WP: ?

Druga tura - pytanie o sądownictwo. co robić, by było przyjazne państwo?
BK: "to, co się już zrobiło" + atakuje JK o sądy 24-godzinne
JK: nie daje się sprowokować, mówi o wizji zmian, ale zbyt zawile
WP: chce "naprostowywać" prawo (cokolwiek to znaczy)
GN: opowiada o tym, jak rejestrował samochód (2 dni!)

Druga tura - pytanie o edukację
JK: zniżki dla studentów , by więcej podróżować + darmowe studia
WP: przywrócenie dobrego szkolnictwa zawodowego. po raz kolejny o talentach jak największym kapitale Polski
GN: gabinety lekarskie do szkół!
BK: atakuje JK i PiS, niewiele o wizji edukacji

Druga tura - pytanie o in vitro
WP: "w sprawach sumienia nie powinno wprowadzać się regulacji"
GN: "jeżeli możemy pomóc ludziom, to pomóżmy" + opowiada o tym, jakim szczęściem są jego córeczki (Napieralski genialnie kończy za każdym razem swoją wypowiedź: "i w tej sprawie, ja właśnie tak zrobię" - może zbyt cukierkowo, ale to oczarowuje)
BK: dogryza JK + mówi o kompromisie
JK: bezdzietność problemem + trzeba pomóc + nic o refundacji in vitro, za to o wszelkich sposobach walki z bezdzietnością

Druga tura - pytanie o wejście do euro
NP: "ja nie chciałbym, że by Polska stała się krajem drugim prędkości"
BK: znów o czymś innym, niż odpowiedź na pytanie
JK: jest na tak, ale będzie ostrożny - chce dbać o kieszenie Polaków
WP: wtedy, gdy korzystne

Druga tura - pytanie o sektory gospodarki, które należy sprywatyzować
BK: czyta z kartki cytaty prowokujące JK
JK: nie można prywatyzować służby zdrowia - tu obowiązują inne standardy niż w gospodarce + "zdrowie nie może być towarem, człowiek nie może być towarem"
WP: ?
GN: nie wolno prywatyzować ... edukacji! + "i będę tego bronił, jak prezydent Polski " - był niesamowity z tą końcówką!

Druga tura - odblokowanie gospodarki
WP: "czas teraz przejśc na zieloną stronę mocy" :D
GN: uprościć procedury
BK: znów zaczepia JK + mówi o schetynówkach (ktoś wie, co to jest???)
JK: po pierwsze "nie przeszkadzać ... przedsiębiorcom" - zabawa intonacją była śmieszną odpowiedzią na ataki BK

Trzecia tura - bezpieczeństwo energetyczne
GN: jesteśmy bezpieczni, bo mamy dobry kontakt z Rosją
BK: polskie bezpieczeństwo wynika z członkostwa w UE
JK: "Gaz łupkowy to wielka szansa dla Polski, że stanie się drugą Norwegią" + gazoport to pomysł PiS + zróżnicowanie dostaw
WP: niezależność Polski gwarantuje węgiel

Trzecia tura - polityka wobec krajów bałtyckich, Ukrainy, Gruzji
BK: ?
JK: wspomina testament LK + twierdzi, że w tych krajach jesteśmy widziani jako kraj do naśladowania; chce umacniania pozycji Polski w tej części Europy
WP: Polska liderem Europy Środkowo-Wschodniej
GN: Stawia na Rosję, Niemcy i Ukrainę (najbliższych sąsiadów)

Trzecia tura - wycofanie wojsk z Afganistanu
(żaden z kandydatów nie pamięta - przynajmniej nie mówi - imienia i nazwiska zabitego żołnierza)
JK: obecność w Afganistanie uzasadniona
WP: łatwiej wojska wprowadzić, niż je wycofać
GN: nie powinno nas tam być + jak najszybciej wracajmy!
BK: tym razem uderza w GN + ?

Trzecia tura - kierunki polskiej dyplomacji, polityka zagraniczna
BK: NATO + UE + relacje z Rosją silniejsze + USA nie zawsze ma rację
JK: NATO + USA + Bruksela + Berlin + Paryż + Londyn + Madryt + normalizacja z Rosją
WP: Polska reprezentantem Europy Środkowo-Wschodniej
GN: Rosja to ważny kierunek dla Polski

Czwarta tura - ostatnia: jaka prezydentura?
WP: referenda, referenda, referenda + zmienić organizację Sejmu + więcej patriotyzmu
GN: przeciwny IV RP + po ostatnich wpadkach BK jest pewien, że to on, a nie kandydat PO, może powstrzymać JK + prosi wyborców, by rozważyli oddanie na niego głosu
JK: wykorzystać pozytywną energię, która uwolniła się w Polakach po tragedii smoleńskiej i po powodzi + stawia na Polaków i patriotyzm
BK: atakuje GN za to, ze w TVP ma sojusz z IV RP. za bardzo nie mówi o swojej wizji prezydentury

Tyle.
Bez naszych komentarzy.
Oceńcie sami (ci, którzy nie widzieli). Nie wskazujemy faworyta debaty (którą debatą ciężko nazwać - to było raczej prezentowanie siebie i swoich poglądów).
To, co nas zaskoczyło, to komentarze w prasie, w sieci - jakbyśmy oglądali jakąś inną debatę.....
Potęga narzucenia definicji, potęga dyskursu i interpretacji.

czwartek, 10 czerwca 2010

Wiec wyborczy, piknik i debata

Do wyborów zostało 10 dni. Jedenasty upłynął pod znakiem wiecu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego, pikniku "świadome macierzyństwo" Janusza Palikota i debaty kandydatów na prezydenta w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego.
Kilka naszych spostrzeżeń.

Po pierwsze: Palikot.
Celem Janusza Palikota miała być próba wyprowadzenia z równowagi kandydata PIS. By dopiąć swego, Palikot - co umknęło w relacjach - posunął się nawet do kłamstwa. Krzyczał "rzucają do nas kamieniami" - choć zwolennicy Kaczyńskiego zachowywali się wyjątkowo spokojnie. Piknik rodzinny Palikota się nie udał, bo Kaczyński nie dość, że nie powiedział nic ostrzej, to jeszcze nawoływał do zgody.

Po drugie: nowa strategia.
Jarosław Kaczyński podczas wiecu w Lublinie zastosował zmianę narracji. Uważamy ją za bardzo dobrą! Nie mówił już o "Polsce solidarnej”, która kojarzy się źle. Teraz jest “społeczna gospodarka rynkowa na wzór niemiecki”. Gospodarka, która nie ma negatywnych skojarzeń z rządami PIS, nadal jest “społeczna”, a dodatkowo kojarzy się z dobrobytem ("niemiecka") i z wskazuje na pozytywny stosunek Jarosława Kaczyńskiego do Niemiec.
Kaczyński w Lublinie nie atakował, choć po raz pierwszy żartował ze swojego głównego kontrkandydata. Opowiadał o marszałku, jako "Panu Wpadce", co automatycznie nasuwa skojarzenia: "mało poważny polityk, z którego można sobie robić żarty".

Po trzy: chaos komunikacyjny.
Palikot swoim zachowaniem wprowadza zamieszanie. Jeżeli jego piknik nie był wybrykiem posła z Lublina, ale elementem kampanii Bronisława Komorowskiego, to wyjątkowo nieskuteczne było to posunięcie. Bo jeśli "zgoda buduje" - jak możemy dowiedzieć się ze spotów i plakatów kandydatów PO - to dlaczego przyjaciel marszałka tak brutalnie atakuje prezesa PiS? Dlaczego, skoro premier Tusk mówi "nie boję się IV RP", Palikot krzyczy: "IV RP nadciąga!"?

Po czwarte: debata, jakiej nie widział świat.
Nie wiedział - bo nikt jej nie transmitował. Nie widział - bo nikogo z ulicy na debatę nie wpuszczono. Staliśmy pod drzwiami BUWu i ... i staliśmy. 19.40, 19.50, 19.59 - zaraz się zaczyna! 20.00, 20.10...
Jednocześnie nasi rówieśnicy w koszulkach Komorowskiego wchodzą na debatę bocznymi drzwiami. Czy trzeba było mieć wejściówki? Skąd można je było odebrać? Ktoś z Was coś wie?

Zgoda buduje - a jednocześnie na debacie kandydatów na zwolennicy marszałka zachowują się głośno i chamsko.

Więc były wczoraj: wiec, piknik i debata.
A może: wiec, piknik, wiec?

środa, 9 czerwca 2010

Podsumowanie ostatnich dni

Przywilej studenta - weekend dłuższy niż długi :-)
Do wyborów zostało jednak 11 dni, więc krótkie podsumowanie tego, co się działo, zanim o tym, co się dzieje. W rolach głównych faworyci - Jarosław i Bronisław.

Jarosław:
pił piwko w trakcie spotkania z burmistrzem Frankfurtu,
4 czerwca spotkał się z młodymi urodzonymi tego dnia w roku 1989,
debatuje w Hotelu Europejskim, ...

Bronisław:
dostał różowym, plastykowym penisem na spotkaniu w Londynie,
wylądował w Suwałkach i Boże Ciało spędził w Budzie Ruskiej,
świętował urodziny,
jadł kolację z Tadeuszem Mazowieckim,
w Mikołajkach przejechał się autem rajdowym,
zatrudnił żonie asystentkę,
spotyka się z Maciejem Grabowskim z firmy United PR (autorem sukcesu Donalda Tuska).

Dużo więcej smaczków o marszałku. Zaczęliśmy się nad tym zastanawiać i ... i znów jak bumerang powraca "Anatomia władzy". Wydaje się, że sztab Kaczyńskiego - jakkolwiek kilkukrotnie udowodnił swój profesjonalizm (np. pierwsze wystąpienie Kaczyńskiego) - działa według standardów marketingu, które już nie obowiązują. Na stronie kandydata trudno znaleźć owe "smaczki". Są za to konkrety, konkrety, konkrety. To ważne. Polityka musi być realizowana. Jednak owe "konkrety" nikogo nie interesują. Przynajmniej niewielu. 3% społeczeństwa? Wszyscy pozostali żyją swoim życiem. Jeśli już coś z polityki ich interesuje, to właśnie owe - z pozoru błahe i nieistotne - smaczki. Jak sesja Marty Kaczyńskiej w "Gali".

Dziś wszyscy żyją debatą - tą wieczorną z UW, tą niedzielną w TVP, każdą inną. Mimo bagatelizowania na co dzień konkretów, Polacy debaty chętnie posłuchają, obejrzą.
Nie warto kłócić się czy powinna być w TVP1, TVN czy Polsacie. Niech będzie w każdym z tych miejsc, niech będzie w miejscu neutralnym, transmitowana przez wszystkie stacje. Ale niech będzie. Dość obrzucania się wyzwiskami, obrażania, wytykania sobie braku odwagi. Mamy prawo do debat! Mamy prawo usłyszeć, co kandydaci myślą. Kim są - tak poza spotami.



PeeS. I jeszcze jeden smaczek: Komorowski jeździ z Palikotem do Rosji polować na głuszce, które w Polsce są pod ochroną. Wiedzieliście? ;-)

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Co jest w życiu naj...?

Co jest w życiu najważniejsze?
Zgodnie z hasłem Jarosława Kaczyńskiego - Polska. Polska jest najważniejsza.
Według Bronisława Komorowskiego - odwaga i rodzina.

Hasło drugiego spotu marszałka może i dobre - takie "ludzkie", zbliżające kandydata do obywatela (w końcu w badaniach nad społeczeństwem polskim stwierdzono, że żaden inny europejski naród nie ceni rodziny tak, jak Polacy), ale hasło nadęte marketingowo. Rodzina. Rodzina, której nie ma Jarosław w domyśle. Rodzina, którą kandydat Platformy uczynił swoim głównym atutem od początków kampanii.
Odwaga - i powstaje pytanie: do czego? Do założenia rodziny w trudnych czasach na rynku pracy? Gdy za własne "eM" trzeba zapłacić ponad 300 (400) tysięcy złotych, a pierwsze umowy o pracę są z reguły na umowę-zlecenie?

Dla kandydata na prezydenta najważniejsza powinna być Polska.
Wszystko inne na drugim miejscu.
Polska - by nasze dzieci miały łatwiej i lepiej niż my. Byśmy mogli spełniać nasze marzenia - nie tylko te, o założeniu rodziny.

Na hasła - wg nas - jednoznacznie wygrał Kaczyński.

wtorek, 1 czerwca 2010

Koszulka wyborcza a psia kupa



Wczoraj Sławomir Nowak zaprezentował koszulkę wyborczą Bronisława Komorowskiego (foto za: Fakt). Autorem domu ocieplanego marszałkiem jest rysownik Marek Raczkowski - satyryk "Przekroju". Wszystko ładnie, rysunek też ok. Na czym polega wpadka sztabu Komorowskiego?
Otóż Raczkowski 4 lata temu na antenie radia TOK FM chwalił się, że flagi państwowe ... wbija w psie kupy!
Hmm, wyczyn ten na pewno nie pomoże w przedstawianiu marszałka, jako wielkiego patrioty...

Tymczasem Dzień Dziecka - o życzeniach pamiętał Jarosław Kaczyński (foto: Tomasz Ozdoba):


PS. Update notatki: przed chwilą znaleźliśmy na allegro koszulki wyborcze ;-)

poniedziałek, 31 maja 2010

Wybory 2010: Napieralski jedzie z całkiem nowym bitem

Co tam Panie w polityce? :-)

Dziś kandydat na prezydenta Platformy Obywatelskiej zaprezentuje w Katowicach swój program gospodarczy. Jak donosi Polska the Times, "pomysł Komorowskiego na gospodarkę jest prosty i sprowadza się do konstatacji, że od prowadzenia polityki ekonomicznej jest rząd, a nie prezydent". Nie mniej, jako prezydent chciałby ułatiwć życie przedsiębiorcom - obietnica jakby nieco nieświeża. Ale może jeszcze strawna? Zobaczymy :-)
Z planów marszałka: środa w Londynie i spotkania z Polonią oraz wdową po generale Andersie.

Z ciekawostek: Gazeta Wyborcza na słynne "wpadki Komorowskiego" ukuła zgrabny termin "bronisławizmy". Chyba nieco chybiona nazwa, bo marszałek przecież nie tworzy słów - on po prostu zalicza wpadkę, za wpadką. Ale "bronisławizmy" brzmią lepiej niż "niekompetencja".

Co u najpoważniejszego kontr-kandydata marszałka?
"Jarosław Kaczyński przyspiesza" donoszą media. Sobotnie spotkanie w Zakopanem, niedziela w Piekarach Śląskich i pod warszawą u rodziny zastępczej (ciekawą relację można przeczytać na www kandydata), poniedzieałek Warszawa i wykład o nowoczesności.
My chcemy zwrócić uwagę na otworzone dziś przez PiS w Hotelu Europejskim CENTRUM WYBORCZEGO. Inicjatywa godna pochwały! Brak w Polsce profesjonalnie i nowoczesnie zaaranżowanej przestrzeni (sala debat, kącik narad, pokój dla dzieci osób debatujących), która sprzyjałaby merytorycznym rozmowom. Stworzone Centrum to konkretne działanie potwierdzające i hasło wyborcze, i deklarację o zakończeniu sporów oraz chęci dyskusji i wypracowywania wspólnego stanowiska.

Faworyt Internautów, Janusz Korwin-Mikke apeluje na swojej stronie:
Przez kilka pierwszych dni kampanii stosunek mediów był znośny. W tej chwili wszystko wróciło do normy: albo przemilczanie, albo ośmieszanie - w najlepszym razie: pokazywanie 5-sekundowych urywków, z których nic nie wynika. Mogę liczyć tylko na Sieć. Dlatego bardzo proszę Państwa o wchodzenie na neutralne portale i strony - i gdy tylko leci jakiś nowy temat, wpisywanie komentarzy typu: "A Korwin-Mikke mówi, że..."
Najpierw łańcuszki, teraz strategia "Korwin mówi..." - grunt to oryginalny pomysł! ;-)
W "realu" można dziś kandydata spotkać w Stalowej Woli, jutro będzie w Rzeszowie.

Jednak hitem dnia jest "hit": Napieralski SONG. Kto jeszcze nie widział, polecamy!!! ;-)
I ciekawostka: porównajcie grafikę z "nowych rytmów lewicy" z grafiką w banerze strony Kornela Morawieckiego (tu i tu) :-)

niedziela, 30 maja 2010

PS. Komentarz do rzeczonego strzału w stopę


W kontekście poprzedniego wpisu, cytat z wydanej w poprzednim tygodniu książki "Anatomia władzy". Cytat stanowi swego rodzaju komentarz. Dodatkowo rodzi pytanie.
Autor wypowiedzi, którą przytaczamy to Eryk Mistewicz - autor teorii marketingu narracyjnego, uznawany za najbardziej wpływowego konsultanta od marketingu politycznego w Polsce. Pracuje również we Francji. Nie zdradza nazwisk swoich klientów, dlatego tylko zgadywać możemy, którym polskim politykom udziela swych rad. Tymczasem jego ustami podsumowujemy palikotowe pytania:
"Janusz Palikot występuje ze swoim kolejnym show z reguły sześć-osiem godzin po tym, gdy jakaś sytuacja wymyka się Platformie spod kontroli. Gdy w świadomości społecznej osiąść może jakiś "zły przekaz". Lepiej, gdy wówczas na scenę wejdzie trefniś-dratewka, a publika zacznie rwać włosy z głowy z przerażenia wobec upadku obyczajów w życiu publicznym, bądź klaskać rechocząc. Będą emocje" (2001: 201).

I teraz pytanie: co chciał ukryć Janusz P. swoim sobotnim zamieszaniem? Jakieś sugestie?

Zdjęcie: www.anatomiawladzy.pl

Jak Palikot strzelił sobie w stopę

Czyżby kampania była aż tak nudna, że nie ma o czym mówić, jak o pytaniach zadanych 29 maja br. przez Janusza Palikota? Pytaniach o odszkodowanie z tytułu tragicznej śmierci rodziców. O rzekome 3 mln zł dla Marty Kaczyńskiej.

Czemu te pytania (forma pytań chroni Palikota przed pozwaniem za pomówienie - on "tylko pyta") są wg nas strzałem w stopę?

Po 1: zobacz pytania na pytania Kataryny - www.kataryna.salon24.pl

Po 2: oczywistym jest, że prezydent - najwyższy urząd w państwie - chroniony jest wysokim ubezpieczeniem (analogicznie menadżerowie wielkich korporacji). w związku z powyższym, takim samym ubezpieczeniem chroniony będzie przyszły prezydent Polski. nie życzymy mu, by odszkodowanie to musiało być wypłacane!!! żadne pieniądze nie wynagrodzą chwili rozmowy z matką, dostrzeżenia w oczach ojca dumy z naszych sukcesów ...

Jakby nie było, konkluzja: lepiej głosować na singla Kaczyńskiego niż na Komorowskiego z żoną, piątką dzieci i wnukami! o to chodziło Panie Palikot? ;-)))

piątek, 28 maja 2010

Kto jest kim? - rozważania popołudniowo-piątkowe


PtT: jaka jest klasyczna twarz PiS?

GSch: Twarz Jacka Kurskiego, Joachima Brudzińskiego, Beaty Kempy, Marka Suskiego i w końcu samego Jarosława Kaczyńskiego.

PtT: Czyli jaka twarz?

GSch: Grymas i zaciśnięte zęby, agresja wobec tych wszystkich, którzy myślą inaczej niż PiS. I hasło, a raczej marzenie, że "ciemny lud to kupi".

PtT: A klasyczna twarz polityka PO?

GSch: Uśmiechnięta, jak nasze logo, pokazująca otwartość.

To z wywiadu Grzegorza Schetyny dla Polski the Times.
W kontekście czytanej przeze mnie książki "Anatomia władzy", wypowiedź na żałosnym poziomie. Ale tysiące razy wypowiedziana klasyfikacja z czasem utrwali się w schematach myślowych ludzi, którzy ... którzy na co dzień nie interesują się polityką. Czyli w schematach poznawczych około 90-95% społeczeństwa. Tych, którzy coś tam mimo woli usłyszą, coć powtórzą, zagadnięci o poglądy polityczne, o sytuację w kraju automatycznie odpowiedzą.

A więc w Platformie przypominają o "prawdziwym PiS", ostrzegają przed IV RP, uśmiechają, by zatuszować ewentualne wpadki czy agresywne odpowiedzi. Jeśli już takie się zdarzą, złote wytłumaczenie: "tylko ten, kto nic nie robi, nie popełnia błędów". Święta słowa. Szkoda, że nigdy nie zastosowane (w ramach polityki miłości) wobec strony przeciwnej.
Aaaaa - jest jeszcze filmik o Bronisławie. Wielka premiera, wielkie przedsięwzięcie, ekipa kręcąca "Brzydulę" i ... i dalej nie wiemy, co Komorowski obieca Polakom. Jakim chce być prezydentem.

Tymczasem Grzegorz Napieralski wydaje się być nową jakością polskiej polityki.
W wywiadzie dla Jacka Żakowskiego, pytany o poparcie dla Marka Belki, wskazuje na nieprofesjonalizm "polityka dojrzałego":
Ja nie chcę być w sytuacji Komorowskiego, który wychodzi na konferencję prasową i mówi, nie uzgadniając decyzji ze swoim środowiskiem. Ja bym chciał być profesjonalny.
Też byśmy sobie tego życzyli!
Profesjonalnego rządzenia Polską!

Z obszernego wywiadu dla Wirtualnej Polski możemy dowiedzieć się m.in. za co kandydat lewicy podziwia Obamę i Zapatero (podejmowanie trudnych reform), na co będzie stawiał jako prezydent (edukacja+informatyzacja szkół). Dowiadujemy się również, że Napieralski deklaruje likwidację religii ze szkół i obiecuje starania o doprowadzenie do rozdziału państwo-Kościół (czyli do standardu europejskiego). Poza tym chciałby zalegalizować aborcję, by w ten sposób zlikwidować aborcyjne podziemie. W polityce zagranicznej stawiałby przede wszystkim na sąsiadów - Rosjan i Niemców oraz na dalszych sąsiadów - Chińczyków (kwestie gospodarcze).
O jakiej Polsce marzy?
Polsce, która rozwija się i z optymizmem patrzy w przyszłość. (...) o kraju, w którym młodzi ludzie bez względu na zasobność portfela ich rodziców kształcą się na dobrych uczelniach, potem znajdują dobrze płatną pracę i nie muszą wyjeżdżać za chlebem do Irlandii. Kraju, w którym zakup mieszkania nie jest równoznaczny z podpisaniem wyroku, czyli umowy kredytowej. (...) Polsce, w której wszyscy, bez względu na płeć, wyznanie, orientację seksualną, czują się dobrze.
I na koniec demaskacja:
wg Napieralskiego "IV RP" to konstrukt tak samo PiS, jak i PO.

Wracając do początku - czy Schetyna straszy wyborców swoją partią?

czwartek, 27 maja 2010

Pierwsza mama (a nie dama) i bomba Migalskiego

Dzień przed jakimś wydarzeniem to "wigilia", dzień po?? Nie wiem:)
W każdym bądź razie dzień po Dniu Matki w głównej roli: matki.
Wirtualna Polska pokazuje, jak Bronisław Komorowski świętuje ze swoją matką, Super Express donosi, że Jarosław Kaczyński czuwał przy matce w szpitalu całą noc, w sieci nadal głośno o tym, jak Grzegorz Napieralski łączy się przez skype z mamą (YouTube). Gazeta Wyborcza , przy okazji przedstawiania sporu dotyczącego autorstwa ustawy o żłobkach (Joanna Kluzik-Rostkowska zaczęła prace nad ustawą, kontunouwała je minister pracy Jolanta Fedak, ustawę - jako własną - przedstawił na spotkaniu z rodzinami wielodzietnymi Komorowski), żonę marszałka nazwano nie "pierwszą damą", ale ... "pierwszą mamą" ;-)

Jak już mowa o mammach, to czas na babcie.
Młodzi PiSowcy wysyłają sms-y o treści: "Dalej czekasz na cud Tuska, lepiej oddaj babci dowód" [źródło: wp.pl].
Cóż jeszcze z nietypowych akcji??
Marek Migalski ogłasza, że ... że 3 czerwca na swoim blogu ogłosi konkurs, który ... "odmieni losy kampanii wyborczej"! "To będzie bomba!" - dodaje. My jestesmy ciekawi, co takiego wymyślił pan politolog z Parlamentu.
Janusz Korwin-Mikke zachęca natomiast do wysyłania tzw. łańcuszków do co najmniej 12 znajomych (choć wg niego sa tacy, którzy wysyłają do 200). Taka akcja jest więcej warta niż złotówki wpłacane na konto kampanii!

poniedziałek, 24 maja 2010

W czasie powodzi w kampanii posucha.

W ostatnich dniach wiadomości w prasie, telewizji, radiu i Internecie zdominowała wyjątkowa sytuacja w Polsce, spychając informacje dotyczące kampanii wyborczej na dalszy plan.
W tym gąszczu newsów udało nam się znaleźć informację, która pozostała bez echa: Uniwersytet Warszawski chce zorganizować przedwyborczą debatę!
Grupa studentów pod patronatem rektor UW prof. Katarzyny Chałasińskiej-Macukow do udziału w niej zaprosiła wszystkich kandydatów na prezydenta. Ośmiu z dziecięciu udział w debacie już potwierdziło. Dwaj - absolwenci Uniwersytetu Warszawskiego: Jarosław Kaczyński (Wydział Prawa) i Bronisław Komorowski (Wydział Historii) - milczą.
Mamy nadzieję, że zaproszenie przyjmą - w końcu demokracja zasadza się na debatowaniu!

sobota, 22 maja 2010

Zakasane rękawy

Wydarzeniem dnia z perspektywy kampanii wyborczej z pewnością był wiec poparcia dla Jarosław Kaczyńskiego. Nie będziemy relacjonowali jednak tego spotkania - relacje są dostępne na większości portali informacyjnych.
Wystąpienie Jarosława było krótkie, poprawne. Przyszło mnóstwo ludzi, wielu z nich z flagami, skandowali "zwyciężymy, zwyciężymy", a Kaczyński ripostował "najpierw musimy zwyciężyć powódź". Tak spotkanie można najkrócej scharakteryzować.
Na pewno nie przekonało ono niezdecydowanych wyborców, gdyż nic konkretnego się nie wydarzyło - wielka woda zepchnęła wszystkich kandydatów w cień. Na fali płynie pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski. Jeżdżąc po Polsce w towarzystwie premiera korzysta z tzw. efektu aureoli.

Z dzisiejszego spotkania na Placu Teatralnym zwracamy uwagę na jeden szczegół. Na komentarz dr Wojciecha Jabłońskiego, specjalisty ds. marketingu politycznego. Wystąpienie Kaczyńskiego skomentował on w następujący sposób:

Lepiej by wypadł, gdyby wystąpił bez krawata. A może nawet bez marynarki i w zakasanych rękawach, to było wielokrotnie przećwiczone w kampaniach amerykańskich. To sprawiałoby dobre wrażenie, że kandydat pracuje [źródło: gazeta.pl].
I raptem staje się jasne, dlaczego premier od kilku dni chodzi bez krawata ... ;-)


Foto: lublin.com.pl

PS. Dziękujemy Alicji za fachową uwagę psychologa :-) wspomniany przez nas "efekt aureoli" oznacza przypisywanie komuś ładnemu innych pozytywnych cech (np. dobroci, mądrości). Marszałek Komorowski przebywając w towarzystwie premiera Tuska korzysta z innego opisanego w psychologii efektu: z "pławienia się w cudzej chwale".

piątek, 21 maja 2010

Ludzie listy piszą, bo ... wybory idą ;-)

Już niedługo w swoich skrzynkach pocztowych znajdziecie list od marszałka!
Ze zdjęciami rodzinnymi (swoją drogą tylko sztab Komorowskiego gra tak intensywnie rodziną - ciekawe na ile skuteczna jest taka zagrywka)!

Rzeczniczka sztabu Komorowskiego potwierdza doniesienia tvp info:
Pan marszałek będzie się kontaktował w formie listownej ze wszystkimi mieszkańcami Polski. Będzie przedstawiał swoją wizję prezydentury.
Ile trzeba mieć pieniędzy, by napisać do każdej Polski i każdego Polaka? Każdej polskiej rodziny? W sztabie Bronisława Komorowskiego na ten temat milczą - trudno się dziwić, w końcu niedawno nawoływano do rezygnacji z billboardów w celu obniżania kosztów kampanii.
Niektórzy szacują, że koperty + wysyłka + dostarczenie listu do każdego mieszkańca Polski to wydatek rzędu 100 mln zł.
W kontekście pomocy powodzianom wydaje się to rozrzutnością.
I drugie spostrzeżenie: jaki budżet na kampanię musi posiadać Komorowski, a jaki Ziętek, który "znaczną część budżetu - 10 tys. zł" przekazał powodzianom?

W liście, który znajdziemy w swoich skrzynkach, Komorowski przedstawi cele swoje prezydentury. Jak na razie wiadomo, że chciałby
łączyć ludzi i idee, wyznaczać wielkie narodowe cele, wokół których ludzie mogą się jednoczyć bez względu na płeć, wiek czy poglądy polityczne.
Cóż - pięknie! Ale póki co każdy kandydat chce być prezydentem, który łączy, a nie dzieli. Tylko dopóki tematy dnia podrzucają pop-politycy (patrz Palikot), ciężko to sobie wyobrazić, by zapanowała tolerancja na odmienne polityczne preferencje.
Chyba, że wprowadzimy jednomyślność (w porannym wywiadzie dla TOK FM marszałek sugerował zmianę zarządu TVP1).

Rzecznik sztabu Napieralskiego sytuację komentuje w ten sposób:
Po wpadkach medialnych Bronisława Komorowskiego jego sztab doszedł najwidoczniej do przekonania, że marszałek nie powinien się komunikować z Polakami inaczej niż drogą listowną.
My pozostawiamy ten komentarz bez komentarza ;-)

czwartek, 20 maja 2010

Ekokandydat i kandydat zablokowany

Kampania prezydencka złapała zadyszkę, jakby przystopowała. Mniej informacji wyborczych zawdzięczamy pewnie przede wszystkim mediom, które poświęcają swoją uwagę powodzi.
Niektórzy kandydaci nie dają za wygraną i mierzą się z wielką wodą, konsekwentnie prowadząc kampanię, za co im chwała (niech "murarz domy buduje, krawiec szyje ubrania", kandydat prowadzi kampanię!).

Janusz Korwin-Mikke, po tym, jak Facebook zablokował wczoraj jego czat, ogłasza hasło wyborcze: WOLNOŚĆ i PRAWORZĄDNOŚĆ.
Subtelna przewrotność tego kandydata ujmuje - czy tylko nas? ;-)
Grzegorz Napieralski wczoraj był we Włocławku, gdzie m.in. spotkał się z pracownikami Anwilu. Odpowiedział też na kwestionariusz ekologiczny (całość dostępna tu), z którego wynika, że wymienił żarówki na energooszczędne, używa toreb ekologicznych, segreguje śmieci itd., itp. Napieralski byłby idealnym kandydatem dla eko-entuzjastów, gdyby nie jeden mały mankament: kożuch z owczych skór.
Dziś, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, kandydat lewicy powinien być w Szczecinie.
W Szczecinie na pewno będzie Bronisław Komorowski. Miedzy 12.30, a 13.20 wystąpi na Konferencji Morskiej.
W rozjazdach również Andrzej Lepper, który wybiera się na Śląsk. O 16.30 będzie można go spotkać na Rynku Głównym w Katowicach. Godzinę wcześniej, o 15.30 w TVS, Lepper będzie debatował z Bogusławem Ziętkiem.
Jarosław Kaczyński uaktywni się jutro o 14.00. Na swojej stronie zaprasza wszystkich na Plac Teatralny. Potwierdzenie swojej obecności można wysyłać na adres: 22maja@jaroslawkaczynski.info. Tym samym informacja z wczoraj, jakoby spotkanie miało być odwołane (Fakt), została zdementowana.

środa, 19 maja 2010

Napieralski napiera na Internet

Grzegorz Napieralski zaprezentował projekt E-Prezydent. Prezentacja odbyła się w Polsko-Japońskiej Szkole Technik Komputerowych w Warszawie. Główne punkty projektu to: otwarte standardy, uwolnienie danych, neutralność sieci, prywatność i prawa internautów, prawo autorskie. Podsumowując, Napieralski opowiada się za wykorzystywaniem tylko otwartych standardów w administracji publicznej (w uproszczeniu chodzi o to, aby obywatel nie był ograniczany barierą, jaką może stanowić koszt oprogramowania komputerowego niezbędnego, by wchodzić z administracją publiczną w internetowe interakcje oraz o to, by niezależnie od tego, z jakiego systemu operacyjnego i oprogramowania internauta korzysta, mógł być obywatelem w sieci), za dostępem obywateli do wszystkich danych, jakie wyprodukowane zostały za publiczne pieniądze i za neutralnością sieci (czyli jest szansa, że internet nie będzie w przyszłości "przejmowany" przez kolejne ekipy jak TVP ;-)). Co nas cieszy, bo przecież tym się tutaj zajmujemy, Napieralski uważa, że dziennikarz obywatelski powinien mieć takie same prawa i obowiązki, jak „tradycyjni dziennikarze”. Grzegorz Napieralski wspomniał również o potrzebie prac nad nowym prawem autorskim, o potrzebie transparentności konsultacji społecznych i o wprowadzeniu podpisu elektronicznego.

Dobre intencje Napieralskiego dostrzegł Piotr Waglowski, ekspert w kwestii prawnych aspektów społeczeństwa informacyjnego:
Mój cynizm podpowiada mi, że sztabowcy wykonali pewną pracę, by sprawdzić jakie tematy są w Sieci aktualnie poruszane i dyskutowane. Doceniam to. Doceniam pracę sztabowców i doceniam próbę uruchomienia nowych płaszczyzn w dyskusji. [...] Pan Napieralski zdziwił się, że do tej pory dyskusja na poruszone przez niego właśnie tematy nie toczyła się w Polsce. Może się tak dziwić tylko ktoś, kto po prostu nie interesował się wcześniej taką dyskusją. Jak przypuszczam sztabowcy zostawili przypisy do tez na innej kartce. Wśród tych przypisów pewnie można by znaleźć wskazówki odnośnie tego, gdzie dyskusja się toczy, kto w niej występuje, jakie są grupy interesów i wektory oczekiwań.
Piotr Waglowski po zarysowaniu merytorycznego tła słusznie zauważa, że być może zbyt ostra krytyka to błąd, bo to przecież można w ten sposób zniechęcić kandydata do interesowania się i wypowiadania w fachowych kwestiach. Racja! Jak już kandydat się stara to należy to docenić. Powiedzieć ciepłe słowo, zachęcić, podsunąć coś do przeczytania, pogratulować. Bo z kandydatami jak z dziećmi - nie wybiorą drogi pod górkę, jeśli z górki będą na nich spadały kamienie. Dlatego dziś Grzegorz Napieralski dostaje plusa. Na zachętę!

W relacji na stronie Grzegorza Napieralskiego najzabawniejsze było zdanie "Przez całą prezentację Napieralski nie rozstawał się z iPadem". Ciekawe, co przed wystąpieniem powiedzieli mu ludzie od PR-u? "Trzymaj pan ten kalkulator cały czas w rękach, żeby ludzie widzieli i staraj się nie upuścić, bo to cacko nie jest znowu takie tanie"? :-)

Ile kosztuje prezydencka kampania wyborcza?

Tegoroczna prezydencka kampania wyborcza toczy się w wyjątkowych okolicznościach. Będzie ona znacznie krótsza, niż dotychczasowe kampanie wyborcze, a to oznacza, że będzie również mniej kosztowna. Ograniczenie kosztów wynika z przekonania niektórych polityków, że nie jest to dobry czas kampanię „z fajerwerkami” dla wyborców, którzy oczekują raczej spokoju i merytorycznej dyskusji.
Przyczyny mniejszych wydatków są też bardziej prozaiczne – zabraknie czasu na szeroko zakrojone kampanie outdoorowe – miejsca na bilbordach w dobrych lokalizacjach rezerwuje się zwykle z kilkunastotygodniowym wyprzedzeniem, a cała kampania wyborcza będzie trwać maksymalnie dziesięć tygodni (przy założeniu drugiej tury wyborów). Co więcej, ponieważ nikt nie spodziewał się przyspieszonych wyborców, partie polityczne nie przygotowały funduszy wyborczych. Gdyby wybory odbywały się zgodnie z planem, czyli jesienią 2010 roku, na kontach partii znalazłyby się subwencje za trzy kwartały. Przed wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na 20 czerwca partie zdążą otrzymać subwencję tylko za pierwszy kwartał, za drugi i trzeci już nie. Dla największych partii – Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości, których kandydaci stoczą zapewne kluczowy bój o fotel prezydencki, brak tych dotacji oznacza kilka milionów mniej na koncie.

Tak czy inaczej profesjonalna kampania wyborcza, a na taką zdecyduje się przynajmniej kilku kandydatów, musi kosztować i to nie mało. Warto przypomnieć sobie, o jakich sumach tu mowa, analizując wydatki najważniejszych kandydatów ubiegających się o urząd prezydenta w 2005 roku.

Wybory prezydenckie sprzed pięciu lat były rekordowe pod względem finansowym. Limit wydatków na kampanię wyborczą wynosił wtedy 13,8 mln zł. Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 27 września 1990 r. o wyborze Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej 80% tej kwoty komitety wyborcze mogły przeznaczyć na reklamę.

Donald Tusk na swoją kampanię wyborczą wydał 14,2 mln zł, a Lech Kaczyński 13,4 mln zł. Jak obliczyli dziennikarze TVN24, zdobycie jednego głosu kosztowało kandydata PO 2,02 zł, a kandydata PiS 1,62 zł. Donald Tusk przeznaczył na reklamę prawie 14 mln zł, a zatem o ponad 2 mln przekroczył dozwolony limit.

Co powoduje, że budżet kampanii wyborczej jest tak rozdęty?

Analizując sprawozdanie wyborcze Donalda Tuska można się dowiedzieć, że na materiały wyborcze jego komitet wydał 9,8 mln zł, w tym na plakaty 6 mln zł, a na ulotki 3,6 mln zł. Reklama w prasie kosztowała jego sztab 1,3 mln zł, w telewizji 1,1 mln zł, a w Internecie 400 tysięcy. Koszty spotkań wyborczych Donalda Tuska to 187 tys. zł.

Dla porównania, sztab Lecha Kaczyńskiego na materiały wyborcze przeznaczył 6,2 mln zł, w tym na plakaty 945 tys. zł, na ulotki 286 tys. zł, a na inne takie jak plakietki, reklamówki 5 mln zł. Reklama telewizyjna kosztowała 1,6 mln zł, w prasie 693 tys. zł, a na kampanię w Internecie komitet wyborczy nie przeznaczył ani złotówki. Koszty spotkań wyborczych Lecha Kaczyńskiego to 1,2 mln zł.

Jesienią tego roku będziemy dokładnie wiedzieć ile w 2010 roku kosztowała kampania wyborcza poszczególnych kandydatów. Na pewno budżety będą skromniejsze od tych sprzed pięciu lat. Może udowodni to polskim politykom, że najważniejsze w kampanii wyborczej nie są spoty telewizyjne czy plakaty na ulicach miast, ale rzeczowe argumenty i osobowość kandydata?

PS.1 Dziękujemy jednemu z naszych czytelników za nadesłanie powyższego tekstu!
PS. 2 Więcej o budżetach kampanii pozostałych kandydatów możecie przeczytać na onet.pl.

Wybory 2010: co słychać u kandydatów?

Po dokonaniu przeglądu stron internetowych naszych "10 wspaniałych", możemy zaraportować Wam co kto porabia :-)

I tak:
Marek Jurek - na swojej stronie ogłasza, że teraz priorytetem powinna być walka z żywiołem.

Na www Jarosława Kaczyńskiego możemy znaleźć APEL POPARCIA środowiska herbertowskiego podpisany przez siostrę Zbigniewa Herberta, filologów i środowiska twórcze.

Bronisław Komorowski jako marszałek / jako p.o. prezydenta / jako kandydat na prezydenta (trudno oddzielić te role) odwiedza tereny objęte powodzią i zajmuje się pracą w Sejmie.

Janusz Korwin-Mikke niestrudzenie prowadzi swojego bloga, mimo, że aktywnie bierze udział w kampanii. Wczoraj dwukrotnie debatował w Warszawie, dziś między 20 a 21 będzie czatował na Facebooku, a jutro o 15.30 na Interii.

Kornela Morawieckiego można dziś spotkać w Kaliszu. Kto jest ciekawy, jak wygląda kandydat, a nie ma jak dotrzeć do Kalisza, może o 16.40 włączyć TVP1 ;-)

Grzegorz Napieralski - tu nie ma wątpliwości: w ramach kampanii - spotyka się z powodzianami. W sprawie powodzi rozmawia dziś z ekspertami.

Andrzej Olechowski dementuje plotki, jakoby wycofywał się z kampanii.

Kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego, Waldemar Pawlak, gości dziś w Poznaniu. Na godzinę 15.30 planowana jest konferencja prasowa.

Bogusław Ziętek - w obliczu powodzi - 10 tysięcy złotych z budżetu swojej kampanii przekazał dla powodzian.

Andrzej Lepper, który nie posiada oficjalnej strony www, na swoim blogu dziękuje ludziom młodym za poparcie. Jednocześnie na stronie internetowej Samoobrony możemy przeczytać informację o reaktywacji młodzieżówki.

wtorek, 18 maja 2010

Podsumowanie poniedziałku: singiel czy stary kawaler?

Wszystko, co dziś się działo było w cieniu zagrażającej Polsce powodzi.
Niemniej o poranku (właściwie w południe) mogliśmy ekscytować się tym, czy wybory odbędą się 20 czerwca czy może dopiero w grudniu. Możliwe by to było wówczas, gdy rząd ogłosiłby stan klęski żywiołowej - z uwagi na wspomnianą powódź.
Internauci, publicyści i blogerzy polityczni od razu zaczęli analizować kto na takiej decyzji by zyskał, a kto stracił. Sam zainteresowany - Andrzej Olechowski - będąc w Olsztynie mówił, że "dłuższa kampania to większe szanse na racjonalny wybór". Wśród nas panują podzielone opinie, dlatego poprzestańmy na faktach: póki co nie ogłoszono stanu klęski żywiołowej.

Dziś mogliśmy również przeczytać komentarze do wywiadu z Jarosławem Kaczyńskim oraz nawiązania do fatalnego przedstawienia KHP Bronisława Komorowskiego [np. gazeta.pl].

O wałkowanych dziś wpadkach Platformy już pisaliśmy. Dziś nawiążemy do wywiadu z Kaczyńskim. Powiedział w nim m.in.:
jestem taki, jaki byłem. Mam oczywiście za sobą traumę straszliwego przeżycia. Ale myślę, że każdy mógł zobaczyć, że moja rodzina po 10 kwietnia zaczęła być przedstawiana w mediach bardziej obiektywnie.
Takiej przemiany doznał Fakt, który prezentuje zdjęcia prezesa PiS, na których tenże prezes wygląda dostojnie, ba - nawet miło!

Czy konsekwencją takich publikacji, jak ta, gdy Kaczyński gości na przyjęciu komunijnym dzieci Elżbiety Jakubiak, jest wynik prezydenckiego sondażu prowadzonego codziennie na e-Fakt.pl?
Od kilku dni prowadzi w nim Kaczyński - dziś stosunkiem 62% do 38% wygrywa (wśród czytelników Faktu) z Komorowskim.

Sondaż sondażowi nierówny, na gazecie Wyborczej przewaga marszałka byłaby pewnie dużo wyższa niż Kaczyńskiego w przytoczonym sondażu, dlatego nie o sondażach tu chcieliśmy pisać.
Chcieliśmy zwrócić uwagę jaką siłą dysponują media. Chcieliśmy uwrażliwić naszych czytelników, jak niedocenioną rolę odgrywa kontekst wypowiedzi oraz wcześniejszy framing umysłów odbiorców. Ot prosty zabieg: przychylny artykuł, dobre zdjęcie - lub dyskredytowanie zilustrowane zdjęciem "krzywym".

Zakończę cytatem z Twittera, który rano przemknął mi przed oczyma:
"Mamy miliony singli, tylko jeden Kaczyński jest starym kawalerem".

Wybory 2010: kto na kogo głosuje?

TVN24 opublikowało arcyciekawy sondaż :-)

Ujawnia on dysproporcje płciowe w elektoratach każdego z kandydatów na prezydenta. I tak dowiadujemy się m.in., że aż 92% wyborców Janusza Korwina-Mikke to mężczyźni, podczas, gdy 90% wyborców Marka Jurka to kobiety.
Prawie po połowie rozkładają się głosy zwolenniczek i zwolenników Jarosława Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego (JK: K=49% M=51%, BK: K=54% M=46%).
Obu głównych kandydatów popierają najczęściej wyborcy z wykształceniem średnim.
Andrzeja Leppera popierają przede wszystkim osoby z podstawowym wykształceniem (62%), w wieku między 18 a 24 rokiem życia. Wśród tych, którzy są gotowi zagłosować na kandydata Samoobrony nie ma wyborców z wyższym wykształceniem. Wyborcy z podstawowym wykształceniem, jednak w wieku od 45 do 59 lat oddadzą głos na Waldemara Pawlaka.
Choć Grzegorz Napieralski kieruje kampanię do ludzi młodych oferując zamiast wyborczej kiełbasy wyborcze laptopy, zdecydowaną większość jego elektoratu stanowią osoby powyżej 60 roku życia, osoby ze średnim wykształceniem.
Osoby powyżej 60 roku życia z wykształceniem wyższym zagłosują na Marka Jurka.
Młode osoby z wyższym wykształceniem popierają Andrzeja Olechowskiego, natomiast młodzi z wykształceniem średnim oddadzą głos na Janusza Korwin-Mikkego.

Zgadza się? :-)

(źródło wykresu: TVN24).

poniedziałek, 17 maja 2010

Wybory 2010: strategia Platformy

Wpis planowaliśmy już od jakiegoś czasu - kilka ostatnich dni dostarczało wydarzeń, które powoli układały się w jasne przesłanie: sztab Bronisława Komorowskiego ma tylko jedną strategię. Jest ona dość jasna i czytelna: wyśmiewać Kaczyńskiego i straszyć powrotem IV RP.

Kilka dni temu w swoim felietonie Jan Wróbel pisał, że program Platformy można sprowadzić do deklaracji: jesteśmy "antypisem". Na kilka dni zanim przemówili na wiecu poparcia marszałka Bartoszewski i Wajda, mogliśmy przeczytać, że:
Najgłupsze i najbardziej chamskie wypowiedzi ważnych działaczy tej partii były przez (...) wyborców PO (...) usprawiedliwiane, bo przecież dotyczyły dzikich ludzi z plemienia PiS.
Antypis i groźba IV RP to jeden z motywów kampanii strachu.
Drugi z motywów to zwracanie uwagi na to, że "Kaczyński jest nieszczery".
Kaczyński jest nieszczery! - Sławomir Nowak.
Schetyna:
Uważam, że (wywiad) jest nieszczery. Jaki jest PiS, wszyscy wiemy, jaki jest Jarosław Kaczyński - też. Za dużo przeżyliśmy i wiemy czego można się spodziewać po PiS-ie.
Z kolei rano w Radiu ZET Schetyna mówił o politykach PiS, że to ludzie, którzy mają w sobie "gen agresji i braku współpracy", a ludzie w wieku Kaczyńskiego się nie zmieniają (zwizualizować to miał Janusz Palikot). Przemiana Kaczyńskiego to jest oczywiście ... "to jest zakłamywanie rzeczywistości", że zacytujemy Schetynę.

Obserwujemy uważnie tę kampanię prezydencką i choć nie mieliśmy złudzeń, że siła Platformy polegała po prostu na tym, że nie była PiSem, to spodziewaliśmy się po tej nowoczesnej partii dużo lepszej kampanii. Tymczasem to PiS okazuje się profesjonalnie przygotowany, a sztab Komorowskiego używa - jak już to kiedyś pisaliśmy - starej amunicji, podczas gdy sytuacja się zmieniła.
Odbiór Prawa i Sprawiedliwości, a zwłaszcza prezesa tej partii uległ zmianie. Uniwersalna formuła „antypisu" przestała być formułą magiczną.
Nie wystarczy już, że Komorowski nie jest z PIS-u. Musi jeszcze być KIMŚ, na kogo warto oddać głos. O tym kim jest Bronisław stara się przekonać wyborców jego sztab wyborczy: strona internetowa pełna informacji o przodkach marszałka, kręcony przez specjalistów film o Komorowskim...
Kto chce, może dowiedzieć się kim był marszałek.
Skąd dowiedzieć się jednak jaki jest jego pomysł na prezydenturę 2010-2015?

Póki co wysyła sprzeczne komunikaty i pogrąża się w kolejnych wypowiedziach (ta o in vitro, wczoraj o Poznaniakach i Krakowiakach).
Sam sztab Platformy nie jest w stanie opracować spójnego komunikatu do wyborców. Najpierw Donald Tusk mówi w Sejmie “nie boję się powrotu IV RP”, kilka dni później IV RP straszy w Katowicach Bronisław Komorowski. Pada propozycja hasła wyborczego ZGODA BUDUJE, po czym Andrzej Wajda mówi o wojnie domowej. Wspominany Palikot rano posypuje głowę całym workiem popiołu, popołudniu pisze na blogu, że nie będzie "tłumaczył, przepraszał, posypywał głowy popiołem”.

Jak donosi jeden z polityków PO:
Nasza kampania jest oparta wyłącznie na przekonaniu, że PIS nie wytrzyma i zaatakuje, albo powie coś ostrego w odpowiedzi na nasze słowa.
Przykro to stwierdzić, ale partia, która do niedawna cieszyła się ponad 50% poparciem i opinią profesjonalnej, nie ma planu B.

Na którymś z wykładów doktor mówił o PR-wydmuszkach.
Czyżby aura profesjonalizmu partii rządzącej była taką wydmuszką?

Do wyborów pozostał nieco ponad miesiąc.

niedziela, 16 maja 2010

Wybory 2010: niedziela pełna niespodzianek

Niedziela pełna fajerwerków, rzec nawet by można.
Feta w Łazienkach dostarczyła wielu materiałów na tzw. przedwyborcze pajacyki:
"Tusk wręcza szalik: Drogi Bronku, niech wygra Polska!" [źródło: Gazeta Wyborcza].
W odpowiedzi Komorowski, dziękując za szalik, do premiera:
na pewno nie jesteś z Poznania, ani z Krakowa, ani tym bardziej nie jesteś Szkotem, skoro robisz taki cenny prezent [źródło: Pardon].
Człowiek roku Gazety Wyborczej (wczoraj wybrany), Władysław Bartoszewski, co zdanie pogrąża nie tylko siebie (już zwyczajowo zwanego "profesorem", choć formalnie profesorem nie jest), ale i Platformę i polską politykę, jako taką. A więc o Jarosławie Kaczyńskim autor książki "Warto być przyzwoitym" mówi:
ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych, a nie ma doświadczeń ojcowskich (...) Ja jako bezpartyjny wesoły staruszek mogę tak mówić i będę sobie mówić [źródło: tvn24].
I jeszcze jeden cytat z Komitetu Honorowego Poparcia ("Komitetu Obrony Bronka - normalnego") autorstwa Marka Majewskiego:
Wciąż obserwujemy smutny czasu znak, że normalność się dzisiaj niespecjalnie ceni. Sprzedają się głośniejsi, bardziej nawiedzeni, a zwykły człowiek (...) musi za to płacić, bo nazbyt często charyzmę mają psychopaci.
Wniosek: Janusz Palikot spokojnie może nie otwierać ust ;-)

Niedziela dostarczyła też skandali. Andrzej Wajda - również w Łazienkach, podczas gali poparcia marszałka o kampanii i wyborach prezydenckich:
To jest wojna domowa, to jest walka o wszystko! (...) Mamy przyjaciół w TVN, wspiera nas też druga prywatna telewizja [źródło: Pardon].
Wojna?
Kogo z kim?
Kto jest najeźdźcą?
I kto potem mówi o "genie agresji", o "języku nienawiści"?

Niedziela, która dostarczyła smaczków, nowości, obietnic...:
1. Sztab wyborczy PO mieści się w mieszkaniu dziennikarki Gazety Wyborczej [źródło: Rzeczpospolita].
2. Grzegorz Napieralski stawia na młodych i obiecuje: laptopy dla uczniów, darmowy Internet dla każdego! [źródło: tvn24].
3. Waldemar Pawlak dąsa się na media, że karmią się sondażami i chce debatować [źródło: tvn24].
4. Odbyła się pierwsza debata kandydatów na prezydenta! Debatowali Marek Jurek i Andrzej Olechowski. Nie było fajerwerków. Spokojnie, dość merytorycznie. Dyskutowano o polityce międzynarodowej, o konieczności (lub jej braku) zmian w konstytucji, o wizji prezydentury (MJ i AO zdają się mieć zbliżone: prezydent powinien być ponadpartyjny, łączyć a nie dzielić Polaków).
Więcej m.in. na tvn24 oraz na stronach internetowych obu kandydatów.

Niedziela. Dzień, który dostarczył również trafnych spostrzeżeń:
Bloger Rybitzky:
zabawne są te teksty pełne oburzenia na "przemianę" Jarosława Kaczyńskiego. Po pierwsze dlatego, że temat rzekomej "przemiany" wymyślili sami przeciwnicy Kaczyńskiego. Po drugie zaś, wiadomo przecież, iż w rzeczywistości owi "oburzeni hipokryzją" po prostu wściekają się z powodu klęski swej zaplanowanej wcześniej taktyki. Kaczyński miał być jak zwykle łapany za słówka i wyśmiewany, a tu nie ma jak tego robić. W dodatku straszyć nim też teraz za bardzo nie ma jak.
I trudno nam się z tym nie zgodzić obserwując klapę, za klapą w wydaniu Platformy.
Widać, że bardzo im zależy na prezydenckim "żyrandolu", widać, że nie mają kompletnie pomysłu jak do Pałacu się dostać. Konsekwentnie atakują "PiSiory". Tylko coraz więcej ludzi uważa, że jest to strategia mało skuteczna, niesmaczna i poniżej poziomu.
Więcej o tej strategii jutro rano.

Wybory 2010: kto jedzie na przedwyborczej amfie?

Dla większości studentów ten weekend do czas juwenaliów - jedyny i nie do podrobienia ;-) Od czwartku wieczór studenci działają jak w jakimś transie. Impreza, impreza, koncert, impreza. Jak zahipnotyzowani ...

Do hipnozy w wymiarze politycznym nawiązuje tygodnik "Polityka" oraz Subotnik R.Z.
Na okładce wspomnianego tygodnika zobaczyć możemy podretuszowaną twarz Kaczyńskiego a'la Kaszpirowskiego oraz napis "HIPNOTYZER". Przesłanie jest takie: ten straszny hipnotyzer Kaczyński chce pozbawić Polaków pamięci o tym, jak wyglądały jego rządy.
Wspomniany Rafał Ziemkiewicz, nawiązując do okładki Polityki, reinterpretuje jej przesłanie. "Wszyscy zahipnotyzowani" - jeśli zapytać Polaków, jak rządy Kaczyńskiego zagrażały demokracji i im samym, nikt nie potrafi nic powiedzieć! Wniosek publicysty Rzeczpospolitej: Kaczyński zahipnotyzował wszystkich Polaków, bo nie potrafią wymienić ani jednego strasznego zdarzenia, które miało miejsce za jego rządów.
W komentarzach do felietonu R.Z. pojawia się kilka wpisów ludzi bez amnezji, jednak wpisy te to zestaw swego rodzaju "sloganów". Czyżby, jak sugeruje Wiktor Świetlik, "opanowała nas przedwyborcza amfetamina"?
Czy narracja publicystów podzieli polskie społeczeństwo na zwolenników Platformy i na PiSuary? Na oglądających TVP1 lub czytających Wyborczą? Czy nie będzie miejsca na wyważoną dyskusję? Czy pozostanie obrzucanie się paszkwilami w duchu wzajemnej pogardy i nienawiści?

W wywiadzie dla Polski the Times, Ludwik Dorn postawił ciekawą socjologiczną diagnozę:
Nastąpił taki moment, że ludzie nie traktują polityków jak błaznów tkwiących przy korycie, którzy chcą żyć za nasze. Z przypadku czy nie, ale stało się poczuciem społecznym, że najgłębszy sens polityki to służba Rzeczypospolitej aż do śmierci. I wszyscy mają w tym udział, od lewicy do prawicy. Nastąpiło przywrócenie powagi państwu, godności polityce, wielkie demokratyczne poruszenie.
Jeśli diagnoza ta jest słuszna, Palikot już tylko będzie tracił i ciągnął Platformę w dół.
Chyba, że ... chyba, że się zmienił (co deklaruje w wywiadzie dla Newsweeka).
"Nie odbierajcie mi prawa do przemiany!" - apeluje Palikot. Nikt mu tego nie zabrania - wręcz wszyscy życzylibyśmy sobie, by taka przemiana nastąpiła!

Trudno jednak tej "przemiany" Palikota nie interpretować jako marketingu politycznego.
Zmienił się Jarosław - zmieniłem się ja.
Nie wierzycie w moją przemianę? Czemu wierzycie w jego?
Pod tym względem - genialne posunięcie PR-owe.
Ułomne pod tym względem, że dokonane o co najmniej tydzień za późno i mało wiarygodne w kontekście reakcji Palikota na wywiad Jarosława Kaczyńskiego (zobacz: tu i tu) oraz konsekwentnego nazywania Kaczyńskiego "Prezesem-Kameleonem".

Weekendowe sondaże nie są optymistyczne dla Platformy. Nie dziwię się więc, że właśnie teraz Platforma wprowadza "usprawnienie demokracji". "Wspieranie demokratycznego zaangażowanie" to nic innego, jak otrzymanie 20 czerwca zaświadczenia umożliwiającego głosowanie 4 lipca poza miejscem swojego zamieszkania.
OK. Rzecz szlachetna i piękna. Tylko czemu nie wprowadzona rok temu?
Zamiast odpowiadać, zadam jeszcze jedno pytanie: ilu z nas, naszych znajomych , rodzin skorzystałoby z takiego usprawnienia? Jeśli w skali kraju będzie to łącznie procent wyborców, to wszystko. Po co więc taki pośpiech?
Nie odmawiam prawa tej mniejszości - niewykluczone, że troje z nas skorzystałoby z takiego udogodnienia. Jednak taki stworzony naprędce mechanizm umożliwia inne "usprawnienie" - jaką mamy gwarancję, że takich zaświadczeń nie otrzymamy kilku (co umożliwi nam głosowanie w kilku okręgach wyborczych)?
Dlatego jesteśmy na tak, ale popracujcie Panowie Posłowie nad tym pomysłem w spokoju, a nie na "przedwyborczej amfetaminie".

piątek, 14 maja 2010

Lifting www Jarka

Cicho i niepostrzeżenie, my o tym krótko i na temat.
Bez premiery i wielkiej fety zmieniono stronę www Jarosława Kaczyńskiego.
Może nie ma na niej fajerwerków, nikt nas nie wita i nie macha do nas ręką, ale jest zdecydowanie lepiej niż było. Jest poprawnie.







Kampania nabiera tempa. I dobrze - bo do wyborów pozostało 37 dni.

czwartek, 13 maja 2010

Co usłyszał i zobaczył szef sztabu Napieralskiego???


W kontekście uruchomienia strony internetowej marszałka Sejmu, w kontekście wywiadu Jarosława Kaczyńskiego udzielonego Igorowi Janke, wywiad z szefem sztabu Grzegorza Napieralskiego pozostał zupełnie niezauważony. A szkoda. Bo jak dla mnie to wiadomość dnia!

Marek Wikiński w wywiadzie z Elizą Olczyk mówi coś, co zmusza do refleksji kim jest Bronisław Komorowski, ile ma twarzy. Pytany kogo poprze w II turze wyborów, jeśli wybór będzie między Komorowskim, a Kaczyńskim odpowiedział:

(...) na Komorowskiego nie zagłosuję, bo na własne oczy widziałem jego drugą twarz, która pokazał na posiedzeniu Prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów 10 kwietnia - w dniu tragedii smoleńskiej. Była to twarz człowieka cynicznego i bezwzględnego. Po tym, co wówczas zobaczyłem i usłyszałem, nie chcę, żeby został prezydentem.

Co takiego usłyszał tego dnia Wikiński? Tego niestety nie wiemy, gdyż dziennikarka nie wykazała się dociekliwością.
Wiemy jednak, jak kluczowa jest wiedza zakulisowa, to co dzieje się poza sceną, to o czym nigdy się nie dowiemy ... chyba że częściowo, dzięki uprzejmości dziennikarzy. Tu ukłon w stronę Tomasza Machały. Wczoraj uchylił rąbka tajemnicy, jak wyglądała prezentacja strony www Bronisława. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, jak było naprawdę. Że Komorowski wszedł pewnym krokiem, a do zdjęć pozował z luzem i humorem tylko do czasu, gdy sytuacja nie wymknęła się spod kontroli. Gdy na skutek przeciążonego serwera, premiera strony się opóźniała, gdy zamiast planowanych 2 pytań, pojawiło się 6-7, marszałek był "spięty, nieprzyjemny dla dziennikarzy. Pouczał reporterów, na pytania odpowiadał półgębkiem, ocierał pot z czoła" [źródło: Kampania na Żywo].

Kim jest naprawdę Bronisław Komorowski?
Ile ma twarzy?
Czy ta, którą poznamy w filmie nakręconym przez profesjonalistów serialowych będzie miała coś wspólnego z twarzą, jaką widział szef sztabu SLD?




(źródła zdjęć: Janus, Świętowit)

środa, 12 maja 2010

Straszący się boi?

Obudziłem się po 12:00, przy śniadaniu jak zwykle zajrzałem na gazeta.pl i coś mnie uderzyło. Myślałem, myślałem i już wiem.

Wśród 20 newsów w oknie informacyjnym były wtedy W JEDNYM CZASIE między innymi takie wiadomości:

11.48 Palikot ostrzega przed porażką PO. "IV RP bis"
10.06 "Platforma jest jak zamroczony bokser"TOK FM
9.19 Rostowski: Prezydentura J. Kaczyńskiego jest groźna
7.30 Kolejny zły sondaż dla Komorowskiego. PiS goni PO
Platforma: Ludzie pytają: co się dzieje? PiS w natarciu!
Staniszkis: Kaczyński to prawdziwy lider, PO się go boi

Z 20 wiadomości aż sześć dotyczy "ostrzeżeń", "groźnej prezydentury", "nacierającego" i "goniącego" PiSu (i tymi hasłami tworzy się atmosferę strachu), oraz "zamroczenia", "porażki" i "strachu" PO (a tymi mobilizuje się do oddawania głosów wiadomo na kogo).

Poza tą szóstką w oknie wiadomości były też inne newsy o Kaczyńskim. Na przykład:

11.29 Senyszyn o Kaczyńskim: Traktuje trumnę brata jak...

Te wiadomości pomijam, bo jest w nich to co zwykle, czyli ktoś z nie-PiSu mówiący o tym, jak Kaczyński wykorzystuje trumnę (tylko jakoś newsów, które by to wykorzystanie trumny potwierdzały brak) i tym podobne.

Wracamy do pierwszych sześciu tytułów. Co w nich jest? S T R A C H! Nie mam na myśli strachu przed tym, czym straszy Gazeta.pl swoich czytelników ("widmo IV RP"). Mam na mysli to, czego boi się sama Wyborcza, a co tutaj widać bardzo wyraźnie.

Gazeta.pl, a więc także Gazeta Wyborcza, jest P R Z E R A Ż O N A tym, że rozpada się scena, którą tak długo budowała. Do tej pory czytelnicy patrzyli na scenę i przytakiwali głowami na to, co się na scenie działo. Łapali słowa aktorów i powtarzali je później, traktowali jak swoje, brali wydarzenia pokazywane na scenie za rzeczywistość. A teraz jest inaczej. Ludzie nie patrzą się na scenę, tylko na siebie. Patrzą sobie w oczy, sami siebie pytają, co się tu dzieje, co jest dla nas dobre, kim jesteśmy.

I to jest niesamowite w dwóch wymiarach. Po pierwsze dlatego, że tak się dzieje, że ludzie patrzą już na medialny spektakl innym okiem i wyciągają z tego wnioski. A po drugie dlatego, że ci, którzy zawsze straszyli teraz sami się boją.

Kampania 2010: co dziś u kandydatów?

Środa, 12 maja, do wyborów pozostało 39 dni. Co dziś porabia "10 wspaniałych"??

Co dziś planuje Bogusław Ziętek - nie wiadomo. Nie wiadomo co porabia również Andrzej Lepper ani Marek Jurek. (Swoją drogą zadziwia brak aktywności osoby zupełnie nierozpoznawalnej, osoby "zaaferowanej" i osoby osiągającej w sondażach maksymalnie 1% poparcia).
Kornel Morawicki wystąpi dziś po 20.00 w TVP Info.
Między 20.00 a 21.00 można dziś zadać na organizowanym przez Tomasza Machałę czacie pytanie Waldemarowi Pawlakowi.
Janusza Korwina-Mikke można dziś spotkać w Łodzi. Kto może niech na 18.00 wybierze się do restauracji filmowej SHOW TIME przy ul. Łąkowej 29!
Andrzej Olechowski udzieli w TVP wywiadu. 10 minut po 23. (Też niewiele, jak na osobę, która miała stworzyć alternatywę między Kaczyńskim, a Komorowskim).
Jakie działania podejmuje dziś Jarosław Kaczyński - nie mamy żadnych przecieków. (W "śniadaniu politycznym" w Trójce Poncyliusz obiecywał, że końcówka tego tygodnia to wyjście Kaczyńskiego z cienia. Czas nie ubłagalnie płynie!)
Wiemy za to, że na dziś planowana jest premiera strony www Bronisława Komorowskiego (na pewno nie odbyła się ona w południe - strona jak zaklęta informuje tylko o tym, że "dziś premiera"). Co jeszcze porabia "najbardziej zapracowana osoba w państwie" (marszałek + p.o. prezydenta)? Wg doniesień Super Ekspresu kręci o sobie film. Zawodowcy od "Brzyduli" przywozili wczoraj do mieszkania państwa Komorowskich rekwizyty (m.in. kwiaty) - efekt (życie marszałka w 60 sekund) poznać mamy niebawem. Czekamy czym zaskoczy PO!

Najbardziej zapracowanym kandydatem wydaje się być Grzegorz Napieralski. Dziś rano wrzucił na blipa zdjęcie, jak konsumuje śniadanie z McDonalda, bo na normalne nie ma czasu. Jedzie na Śląsk, gdzie dziś odbędzie - uwaga! - dziewięć spotkań! Na jutro pierwsze jest planowane na 6.00 rano.

I raptem to Napieralski staje się bohaterem tej kampanii :-)
Oby tak dalej!! Kampania nabiera rumieńców i smaku:-)

wtorek, 11 maja 2010

Wybory 2010: strategia: "ja wiem, ja znam!"

Naszym grubym, znużonym rządzeniem cielskom brakuje energii. Nie ma prądu w Platformie, pokazała to już marna frekwencja w prawyborach. Teraz sam nie wiem, jaki jest przekaz w naszej kampanii. Komorowski wydaje się pozbawiony treści, trzeba go w jakąś ubrać [źródło: Gazeta Wyborcza]

- te słowa pojawiły się chyba we wszystkich stacjach radiowych podczas porannych wywiadów.
Jest prąd w Platformie czy go nie ma?
Kwadrans po ósmej w radiowej Trójce z Michałem Karnowskim rozmawiał Grzegorz Schetyna. Zapewniał, że prąd jest, a PO po prostu jeszcze nie wystartowało z kampanią.
Pytany o wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego do przyjaciół Rosjan trochę chyba zbyt gwałtowanie odpowiedział:
To jest nieprawdziwy Jarosław Kaczyński! Wszystko tam jest nieprawdziwe! Łącznie z czajnikiem!
Blog Wyborczy, zaintrygowany czajnikiem, obejrzał raz jeszcze wystąpienie Kaczyńskiego.
Czajnik wydaje się ok ;-)
Ale to Schetyna wykrzykiwał dziś rano "ja wiem! ja znam!". Czyli, że atrapa?
Hmm...
Wcześniej - głosem spokojnym i wyważonym - mówił, że Platforma "opisuje rzeczywistość".
Strategia ta wydaje się nam cokolwiek ryzykowna - w końcu opisywanie byłego prezydenta było tak długo prawdziwe, dopóty dopóki nie pojawiły się w mediach dobre zdjęcia...
Ale fakt faktem: Schetyna dziś przynajmniej dwukrotnie (Polskie Radio, tv wp.pl) mówił "kampania odbywa się w cieniu trumien", "PiS pokazuje swoją nieprawdziwą twarz", ...
Strategia - choć ryzykowna - na pewno jest póki co skuteczna. Rzeczywistość jest zdefiniowana po myśli sztabu PO.

Skoro sztab marszałka więcej mówi o Kaczyńskim niż o samym Komorowskim, o kandydacie PO wypowiadają się politycy lub inni kandydaci. Roman Giertych dla Polski the Times mówi dziś, że
Komorowski nie wzbudza żadnych emocji. Brakuje mu czegoś, co by ludzi pociągało.
(...) Komorowski to jest uosobienie ciamciaramciowatości PO.
Andrzej Olechowski udziela Piotrowi Najsztubowi wywiadu (opublikowanemu w Przekroju), w którym stwierdza, że Bronisława Komorowskiego zna lepiej niż Kaczyńskiego, ale nie potrafi powiedzieć, jakie są jego poglądy polityczne.
Słyszałem wypowiedzi marszałka Sejmu, z konieczności obłe i okrągłe, ale nie mam zielonego pojęcia o poglądach pana Komorowskiego na gospodarkę, na sprawy zagraniczne, na wymiar sprawiedliwości.
Dlatego Olechowski stawia na merytoryczną kampanię. Cieszy się, że
media nie będą się koncentrowały na kolorze i rozmiarach majtek, które kandydaci noszą, ale na poglądach i na tym żeby przedstawić rzeczywiste portrety kandydatów.
W najbliższą niedzielę w Krakowie odbędzie pierwsza debata z innym kandydatem - Markiem Jurkiem. Blog Wyborczy niestety nie będzie mógł być na niej obecny - może ktoś z Was zda relację?

Co w sztabie Jarosława Kaczyńskiego?
Ano przedstawiono wyborczy plakat.
O ile hasło oceniamy bardzo dobrze, o tyle zdjęcie z plakatu w naszej ocenie jest niefortunne.
Kwestia gustu ;-)