środa, 23 czerwca 2010

Fasadowa kampania w fasadowej demokracji, gdzie wybory (fasadowe?)

Dzień 10 kwietnia 2010 roku zapisał się w historii Polski jako wielka tragedia narodowa. Wielu dziennikarzy, publicystów, komentatorów życia politycznego zaklinało wówczas rzeczywistość: już nic nie będzie, jak kiedyś! Tragedia uświadomiła im, że pewne granice krytyki zostały zdecydowanie przekroczone, że dłużej tak być nie może, że potrzeba w dyskusjach i polemikach wzajemnego szacunku, że nie może tak być, że będąc zwolennikiem osoby A jest się dobrym Polakiem, a będąc zwolennikiem osoby B jest się oszołomem, itd., itp. ...
Owe "zaklinanie rzeczywistości" nie trwało długo. Dziennikarze, publicyści, komentatorzy już kilka dni po tragedii odrzucili scenariusz "lepszego dyskursu medialnego". Przykłady można by pewnie mnożyć, my przytoczymy dwie. Kamil Durczok wprost powiedział:
Dziś tu i ówdzie słychać, że od teraz wszystko będzie inaczej. Nie będzie.
Tomasz Lis napisał:
(...) mogło być inaczej. Szczerze? Nie mogło.
Musi być, jak było. Musi być, jak było, bo ... ?
Dlaczego dziennikarze, publicyści i komentatorzy życia politycznego dzielą nas: Polaków-wyborców na tych dobrych i na tych złych? Dlaczego jedni są cool, a drudzy to sieroty, które pragną dyktatora? (zobacz: Agnieszka Holland dla Gazety Wyborczej).

Zamilkliśmy (jako Blog Wyborczy) na ten najgorętszy czas wyborów. Może niesłusznie? Ale przekaz wydawał się taki monotonny...
Wieczór wyborczy - mogliśmy pisać o manipulacji sondażami i o karygodnych błędach, jakie popełniają sondażownie. Mogliśmy snuć hipotezy co zrobi teraz Grzegorz Napieralski.
Mogliśmy - tylko ... tylko jakoś zmęczyliśmy się tym wszystkim. Tymi sondażami, tymi uśmiechami polityków, spotami, komentarzami publicystów, tym snuciem domysłów, wreszcie dyskryminowaniem obywateli o odmiennych politycznych preferencjach...

Pytanie numer 1: ilu Polaków jest już zmęczonych i znużonych kampanią, wyborami?
Kandydaci, którzy pozostali na placu boju o fotel prezydencki (o żyrandol, jak ostatnio się mawia) zdają się nie rozumieć, że polityka to nie jest hobby wszystkich obywateli. Że większość z nas ma już dość śledzenia kto, co i czyja wina. Prezes z Marszałkiem zdają się nie rozumieć, że nie mogą przynudzać, jak do tej pory. Jeśli ta kampania nie nabierze kolorów, frekwencja 4 lipca będzie niska - co tylko potwierdzi fasadowość polskiej demokracji.

Pytanie numer 2: jaka jest kondycja polskiej demokracji? Czy przestrzegane są prawa człowieka? Prawo do wolnego wyboru?
Prawie tyle samo obywateli, którzy zdecydowali się na udział w I turze wyborów, popiera Bronisława Komorowskiego, co Jarosława Kaczyńskiego. Bez mrugnięcia okiem tych drugich (ponad 6 milionów ludzi!) nazywa się zmanipulowanymi. Kto daje się zmanipulować? Ktoś, kto nie jest wystarczająco inteligentny, ktoś, kto nie ma własnych przekonań, kim można sterować. Nie chciałbym, żebym o mnie tak myślano. Czy oddam zatem głos na Kaczyńskiego?

W tym miejscu to nieistotne pytanie.
Pytanie istotne, trzecie - na dziś ostatnie: czy takie traktowanie wyborców jednego z kandydatów nie wytwarza w polskim społeczeństwie uczucia pogardy dla tych, którzy mają inne zdanie? Czy nie zaczynamy postrzegać ludzi wg pewnych kategorii? "Lewicowy", czyli komunista! "PiSior" - i wszystko jasne. "Zwolennik Tuska" - i ...

Prowadzimy tego bloga we czworo: jedno z nas oddało swój głos na Grzegorza, dwoje na Jarosława, jedno na Bronisława. Po co to piszemy? W imię naszej przyjaźni. Dlatego, że naszym marzeniem jest, by poglądy polityczne nie dzieliły Polaków. Każdy ma prawo w wolnym i demokratycznym kraju popierać, kogo chce. Nie powinny temu towarzyszyć żadne wartościowania. Każdy ma wolny wybór. I ze swojego wyboru ma prawo czuć się dumnym.

Życzymy sobie, i wszystkim Polakom prawdziwej demokracji, prawdziwych wyborów...

1 komentarz:

  1. Przeciez nie o idealy chodzi, tylko o to kto po wyborach bedzie robil interesy z ludzmi jak Kulczyk i Ryszard Krauze, za moje pieniadze...

    OdpowiedzUsuń