piątek, 2 lipca 2010

Wybory prezydenckie 2010: Zanim nastanie cisza








Kampania dobiega końca - za jedenaście godzin nastanie cisza wyborcza. Po jakie środki sięgnęły na koniec sztaby kandydatów? Artykuły sponsorowane w tabloidzie.
Pomysł chyba trafiony - w końcu Super Express ma więcej czytelników niż Wyborcza i Rzeczpospolita razem wzięte.

Prof. Rafał Ohme, ekspert w dziedzinie psychologii perswazji, emocji i podświadomości, przekonuje:
To właśnie czytelnicy tabloidów stanowią większość wyborczą, więc koniecznie trzeba do nich dotrzeć. Tym bardziej że 80% czytelników będzie przekonanych, iż to nie ogłoszenie – bo do tych podchodzi się z nieufnością – lecz artykuł zamieszczony w ich ulubionej gazecie [Dziennik].
Tak więc wczoraj w Super Expressie na ostatniej stronie ukazał się całokolumnowy tekst pod tytułem "Komorowski - dać zgodzie szansę", natomiast na trzeciej stronie, ilustrowany satyrycznym obrazkiem (Komorowski biega z dwururką za przerażoną świnią, w roli naganiacza Janusz Palikot z siekierą) artykuł pt. „Rolniku, nie daj się ogłupić” . Oba artykuły wyglądają, jak materiały redakcyjne, jednak nimi nie są. Oba są ogłoszeniami wyborczymi.

Dziś w Super Expressie dwa wywiady: pierwszy z Bronisławem Komorowskim - Seks nie był dla mnie tematem tabu, drugi z Jarosławem Kaczyńskim - Twój kot głosowałby na mnie.

Jakie jest ostatnie przesłanie do wyborców?
Komorowski kilkukrotnie - mimo hasła "zgoda buduje" - dogryza swojemu konkurentowi o stanowisko prezydenta. W wywiadzie na temat plotki o dziecku Izabel i Kazia, The Beatles, książek, kina i podrywania marszałkowi udało się kilkukrotnie wetknąć szpileczkę Kaczyńskiemu. Chyba właśnie te złośliwość sprawiają, że całość wypada raczej słabo.
Kaczyński jest dużo łagodniejszy - ujmująca jest historia dlaczego nie pokazał się w kampanii z kotem Alikiem. Najwyżej jednak punktujemy wytłumaczenie ocieplania wizerunku wobec lewicy:
Urząd Prezydenta jest urzędem wszystkich obywateli. Głowa państwa musi rozumieć potrzeby różnych grup, często o odmiennych poglądach politycznych. Musi być symbolem kompromisu i porozumienia. Musi budować i łączyć różne racje, także w sferze komunikacji ze społeczeństwem. Takim prezydentem chciałbym być. Uważam, że poglądy polityczne można wyrażać w sposób, który nikogo nie obraża, nie rani. Rozmowa o Polsce musi być merytoryczną dyskusją, w której się spieramy, ale nie walczymy. W ten sposób Polska może tylko zyskać [Super Express].
Kto wygra wybory - okaże się za dwa i pół dnia, może trzy. Jakby nie było - prezydent partii rządzącej czy prezydent partii będącej w opozycji - warto, by politycy i dziennikarze pamiętali, że to prezydent wszystkich Polaków. Warto, byśmy my - wybory - pamiętali o tym, że nawet jeśli nie wygrał nasz faworyt, to nie wolno dopuścić do sytuacji sprzed smoleńskiej katastrofy.
Potrzeba szacunku do osoby sprawującej urząd prezydenta.
Prezydent powinien szanować Polaków, Polacy - bez względu na preferencje polityczne - powinni szanować Prezydenta. Tylko szacunek zagwarantuje poprawę życia politycznego w Polsce.
Przecież "poglądy polityczne można wyrażać w sposób, który nikogo nie obraża, nie rani".

czwartek, 1 lipca 2010

Gdy wszyscy o debacie, my o standardach medialnych

Dziś tematem numer jeden jest zdecydowanie debata (dla tych, którzy nie oglądali zapis dostępny m.in. tu i tu).
Komentatorzy polityczni palmę zwycięstwa przyznają tym razem Jarosławowi Kaczyńskiemu, wyliczając największe wpadki i potknięcia Bronisława Komorowskiego. Największą wpadką (nie licząc "Panie Prezesie, melduję wykonanie zadania") jest po prostu nie przygotowanie się przez marszałka do debaty. I nie chodzi o brak refleksu, sztuczek socjotechnicznych itd. Kandydat PO nie przygotował się również merytorycznie - chwilami po prostu brakowało mu wiedzy, by na jakiś temat dyskutować (m.in. opowieść o liście od Marcinkiewicza, JK protestujący, BK bezradnie coś w stylu "to Panowie się dogadają, jak było" - jakby nawet nie sprawdził).

Zamieszanie kampanią prezydencką - w tym debatą - jakby w cieniu pozostawiły konwencję Platformy Obywatelskiej. Pamiętam dokładnie, jak w marcu tego roku konwencję w Poznaniu organizowało Prawo i Sprawiedliwość. Pamiętam, jak media atakowały PiS, że jest partią wodzowską, bo wystawiła tylko jednego kandydata. Jak to wszyscy się boją Jarosława, bo został wybrany przytłaczającą większością głosów: 999 delegatów było za wybraniem Kaczyńskiego ponownie na Prezesa partii, 51 przeciw, 14 wstrzymało się od głosu (zobacz: gazeta.pl). Jak to źle dla demokracji, że drugą co do wielkości partią w Polsce jest partia silnej ręki, gdzie panuje jednomyślność.
Kilka dni temu Platforma Obywatelska wystawiła tylko jednego kandydata. Na wszystkich obecnych, tylko 11 osób zdecydowało się nie poprzeć jego kandydatury. Czy ktoś nazwał Platformę partią wodzowską? Partią zagrażającą demokracji? Co więcej, na konwencji Platformy, po wyborze nowego-starego przewodniczącego, wręczono mu ... obraz z jego podobizną! Zdarzenie pozostawiamy bez komentarza - w końcu obrazy wodzów kojarzą się jednoznacznie. Jednoznacznie negatywnie.
Czy ktoś to wyśmiał lub zaniepokoił się tym faktem (oprócz wzmianki w Fakcie)?

Więc pytamy: czy to są obiektywne media? Jak jest jeden Kaczor-Kaczor to jest katastrofa! jak jest jeden Kaczor-Donald to wszystko wydaje się być w porządku ...

Po prostu zaniepokojeni jesteśmy stanem naszej młodej demokracji. Fasadowej - jak pisaliśmy kilka dni temu ...

Foto 1: Piotr Mołęcki
Foto 2: Piotr Mołęcki

środa, 30 czerwca 2010

"Wszystkie ręce na pokład"

Natura życia społecznego (a już na pewno blogowego) jest taka, że wczorajszy news nie jest już newsem. Mimo wszystko, na godzinę przed debatą napiszemy o czymś innym niż debata.

4 dni temu, na konwencji Platformy Obywatelskiej premier Donald Tusk wzywał wszystkich posłów, senatorów, ministrów z ramienia swojej partii do aktywnego udziału w ostatnich dniach kampanii. Krążą plotki, że minister Grabarczyk przygotowuje dla Bronisława Komorowskiego materiały na dziś wieczór na temat "układu drogowego" (za rządów PiS przetargi na autostrady wygrywały zawsze te same, trzy firmy, za rządów PO podobno 20). Nie odnosimy się do tej informacji - póki co jest plotką.
Prawdą natomiast jest, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych (na czele z ministrem Sikorskim) interweniowało w sprawie programu wizyty amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton. Pani Clinton, przylatująca w sobotę do Krakowa, miała złożyć kwiaty na grobie śp. prezydenta Kaczyńskiego. MSZ ten punkt wizyty usunęło... [informacja z Dziennika].

Smutna refleksja nie dotyczy stylu uprawiania kampanii. Nam najbardziej żal, że osoby ze świata polityki, które reprezentują nas na międzynarodowej arenie, nie mają szacunku do głowy państwa. Przecież nie jest istotne czy prezydentem jest polityk mojej opcji politycznej, czy przeciwnej. Nieważne, że osobiście nim gardziłem (słynne "prezydent może być niski, ale..." Sikorskiego). To był Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej!!
Prezydent to w pewnym sensie symbol kraju... A symbolami nie wolno gardzić.

Gdy przedstawiciele innych nacji chcą oddać hołd naszym symbolom, zmarłemu tragicznie prezydentowi, to wyjątkową nikczemnością jest im odradzać wizytę na Wawelu, w obawie, że źle to wpłynie na kampanię wyborczą.
To tak, jakby dawać ciche przyzwolenie na to, by Polakami gardzono.
A jak śpiewał Jacek Kaczmarski:
Każdy Twój wyrok przyjmę twardy,
Przed mocą Twoją się ukorzę,
Ale chroń mnie, Panie, od pogardy ...

środa, 23 czerwca 2010

Fasadowa kampania w fasadowej demokracji, gdzie wybory (fasadowe?)

Dzień 10 kwietnia 2010 roku zapisał się w historii Polski jako wielka tragedia narodowa. Wielu dziennikarzy, publicystów, komentatorów życia politycznego zaklinało wówczas rzeczywistość: już nic nie będzie, jak kiedyś! Tragedia uświadomiła im, że pewne granice krytyki zostały zdecydowanie przekroczone, że dłużej tak być nie może, że potrzeba w dyskusjach i polemikach wzajemnego szacunku, że nie może tak być, że będąc zwolennikiem osoby A jest się dobrym Polakiem, a będąc zwolennikiem osoby B jest się oszołomem, itd., itp. ...
Owe "zaklinanie rzeczywistości" nie trwało długo. Dziennikarze, publicyści, komentatorzy już kilka dni po tragedii odrzucili scenariusz "lepszego dyskursu medialnego". Przykłady można by pewnie mnożyć, my przytoczymy dwie. Kamil Durczok wprost powiedział:
Dziś tu i ówdzie słychać, że od teraz wszystko będzie inaczej. Nie będzie.
Tomasz Lis napisał:
(...) mogło być inaczej. Szczerze? Nie mogło.
Musi być, jak było. Musi być, jak było, bo ... ?
Dlaczego dziennikarze, publicyści i komentatorzy życia politycznego dzielą nas: Polaków-wyborców na tych dobrych i na tych złych? Dlaczego jedni są cool, a drudzy to sieroty, które pragną dyktatora? (zobacz: Agnieszka Holland dla Gazety Wyborczej).

Zamilkliśmy (jako Blog Wyborczy) na ten najgorętszy czas wyborów. Może niesłusznie? Ale przekaz wydawał się taki monotonny...
Wieczór wyborczy - mogliśmy pisać o manipulacji sondażami i o karygodnych błędach, jakie popełniają sondażownie. Mogliśmy snuć hipotezy co zrobi teraz Grzegorz Napieralski.
Mogliśmy - tylko ... tylko jakoś zmęczyliśmy się tym wszystkim. Tymi sondażami, tymi uśmiechami polityków, spotami, komentarzami publicystów, tym snuciem domysłów, wreszcie dyskryminowaniem obywateli o odmiennych politycznych preferencjach...

Pytanie numer 1: ilu Polaków jest już zmęczonych i znużonych kampanią, wyborami?
Kandydaci, którzy pozostali na placu boju o fotel prezydencki (o żyrandol, jak ostatnio się mawia) zdają się nie rozumieć, że polityka to nie jest hobby wszystkich obywateli. Że większość z nas ma już dość śledzenia kto, co i czyja wina. Prezes z Marszałkiem zdają się nie rozumieć, że nie mogą przynudzać, jak do tej pory. Jeśli ta kampania nie nabierze kolorów, frekwencja 4 lipca będzie niska - co tylko potwierdzi fasadowość polskiej demokracji.

Pytanie numer 2: jaka jest kondycja polskiej demokracji? Czy przestrzegane są prawa człowieka? Prawo do wolnego wyboru?
Prawie tyle samo obywateli, którzy zdecydowali się na udział w I turze wyborów, popiera Bronisława Komorowskiego, co Jarosława Kaczyńskiego. Bez mrugnięcia okiem tych drugich (ponad 6 milionów ludzi!) nazywa się zmanipulowanymi. Kto daje się zmanipulować? Ktoś, kto nie jest wystarczająco inteligentny, ktoś, kto nie ma własnych przekonań, kim można sterować. Nie chciałbym, żebym o mnie tak myślano. Czy oddam zatem głos na Kaczyńskiego?

W tym miejscu to nieistotne pytanie.
Pytanie istotne, trzecie - na dziś ostatnie: czy takie traktowanie wyborców jednego z kandydatów nie wytwarza w polskim społeczeństwie uczucia pogardy dla tych, którzy mają inne zdanie? Czy nie zaczynamy postrzegać ludzi wg pewnych kategorii? "Lewicowy", czyli komunista! "PiSior" - i wszystko jasne. "Zwolennik Tuska" - i ...

Prowadzimy tego bloga we czworo: jedno z nas oddało swój głos na Grzegorza, dwoje na Jarosława, jedno na Bronisława. Po co to piszemy? W imię naszej przyjaźni. Dlatego, że naszym marzeniem jest, by poglądy polityczne nie dzieliły Polaków. Każdy ma prawo w wolnym i demokratycznym kraju popierać, kogo chce. Nie powinny temu towarzyszyć żadne wartościowania. Każdy ma wolny wybór. I ze swojego wyboru ma prawo czuć się dumnym.

Życzymy sobie, i wszystkim Polakom prawdziwej demokracji, prawdziwych wyborów...

środa, 16 czerwca 2010

Wybory 2010: trzeci spot - dwie wersje, bo ...

Wybory zbliżają się wielkimi krokami. Kampania trochę się zaostrzyła - niektórzy komentatorzy polityczni twierdzą nawet, że ostatni tydzień kampanii to sięgnięcie po czarny PR (przez sztab PO).
Czarnego PR-u nie brakuje w sieci - na ile żarty powstają oddolnie, na ile są odgórnie sterowane: trudno powiedzieć. My opowiemy dziś dwie historie.

Historia numer 1: trzeci spot Komorowskiego
Dziś premiera trzeciego spotu wyborczego kandydata Platformy. Jest chyba najlepszy, z emitowanych do tej pory. Może dlatego, że sam kandydat pojawia się dopiero w końcówce? Może dlatego, że budowane są pozytywne emocje i brak jest nachalnej propagandy?
Jakby nie było, niewiele czasu trzeba, by znaleźć w sieci drugą wersję trzeciego spotu - jak łatwo się domyśleć, parodię oryginalnej. Nas nie tyle zszokowała druga wersja trzeciego spotu, ile ... miejsce, gdzie ją znaleźliśmy!
Porównajcie stronę numer 1 ze stroną numer 2!

















Historia numer 2: spontaniczne (?) filmiki zwolenników
W Internecie huczy dziś od dociekań czy filmiki na stronie POLSKA jest najważniejsza , stworzonej dla zwolenników Jarosława Kaczyńskiego, są spontaniczne (tak, jak w założeniu), czy kręcone na zamówienie. O ile argument, że ludzie zawsze mówią do tego samego mikrofonu jest słaby (sami widzieliśmy, jak podczas touru busa Kaczyńskiego kręcono wywiady z przypadkowymi ludźmi na Rynku), o tyle argument z tym samym tłem jest trafny. Czy sztab PiS zrobił aż taką gafę??? Jak tak, to całą - dobrze pomyślaną akcję - szlag trafił.
Spontaniczności wyborcom Kaczyńskiego jednak nie brakuje - kilka dni temu natrafiliśmy w sieci na "planetę sympatyków Jarka". Pomysł fajny - podobną inicjatywę podczas wyborów prezydenckich miała we Francji Segolene Royal. JarkoSfera - bo tak się nazywa owa planeta blogów - nie tylko gromadzi w jednym miejscu blogi pisane przez zwolenników tego kandydata, ale próbuje zebrać, skoordynować inne działania "pro Jarosław". Może trochę amatorsko, ale trudno zarzucić brak spontaniczności :-)

Kandydat - Pechowiec

Wybory prezydenckie 2010 mimo, że tak krótkie, zdołały przykleić etykietki kandydatom. O ile Bronisław Komorowski stał się Panem Wpadką, o tyle Kornela Morawieckiego możemy określić Panem Pechowcem.
Dlaczego?
Jakiś czas temu - chwilę po zamieszczeniu na stronie internetowej kandydata spotu wyborczego, dziennikarka TVP Info (Karolina Lewicka) zagroziła Morawieckiemu, że pozwie go do sądu za wykorzystanie jej wizerunku bez jej zgody. Skutek? Spotu prawie nikt nie kojarzy, o zamieszaniu słyszało wielu. Niedopatrzenie, przeoczenie? Cóż, pechowo wyszło.
Dziś dziennik Fakt donosi o kolejnym niefortunnym wydarzeniu. Otóż znak był przewrócony, Morawiecki go nie widział, zaparkował w miejscu dla inwalidów i dostał mandat w wysokości 500 zł, którego nie przyjął. Jakby tego było mało, strażnicy miejscy chcieli wysłać zdjęcia do prasy...
Do wyborów zostało 5 dni - co wiemy o kandydacie?
"Że jest zbyt uczciwy, by zostać prezydentem", że bezprawnie wykorzystał wizerunek dziennikarki i nie przyjął mandatu.
Chyba pechowe to hasło "jestem zbyt uczciwy...".


*foto: Łukasz Jóźwiak

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Podsumowanie debaty

Choć do wyborów pozostało 6 dni, w kampanii nuuuda. Dopiero na zakończenie dnia rozmowa pani Staniszkis z panem Palikotem rozbudziła emocje - wg niektórych większe, niż wczorajsza debata. My na koniec dnia, ową mało porywającą (z racji przyjętej formuły przeprowadzenia) debatę zrelacjonujemy (dla tych, którzy woleli mecz lub finał tańca z gwiazdami) :-)

Były cztery tury pytań. Za każdym razem kandydaci na odpowiedź mają minutę.
W pierwszej zapytano o wizję prezydentury.
BK: opowiada o tym, dlaczego mówił, że nie przyje, a przyszedł "do gniazda os". Na koniec "zgoda buduje". ot - takie hasło.
JK: dość ogólnie, za bardzo nie wiadomo co. czyżby zaskoczyło go pojawienie się marszałka?
GN: prezydentura wg kandydata lewicy powinna być nowoczesna, otwarta, pełna dialogu, aktywna, ... "chciałbym, żeby Europa przyszła do Polski"
WP: stawia na innowacyjną gospodarkę, wspieranie tego co nowoczesne. chciałby mocnej pozycji Polski w regionie. docenił prezydenturę LK

Druga tura - bezpieczeństwo i polityka wewnętrzna:
Strategia wg GN: nie kłócić się! + tanie kredyty + duże inwestycje zapobiegające (np. powodzi)
BK: "poradziliśmy sobie z powodzią lepiej niż 1997";
JK: odsyła do przedstawionego programu, dziękuje strażakom za pracę podczas powodzi
WP: ?

Druga tura - pytanie o sądownictwo. co robić, by było przyjazne państwo?
BK: "to, co się już zrobiło" + atakuje JK o sądy 24-godzinne
JK: nie daje się sprowokować, mówi o wizji zmian, ale zbyt zawile
WP: chce "naprostowywać" prawo (cokolwiek to znaczy)
GN: opowiada o tym, jak rejestrował samochód (2 dni!)

Druga tura - pytanie o edukację
JK: zniżki dla studentów , by więcej podróżować + darmowe studia
WP: przywrócenie dobrego szkolnictwa zawodowego. po raz kolejny o talentach jak największym kapitale Polski
GN: gabinety lekarskie do szkół!
BK: atakuje JK i PiS, niewiele o wizji edukacji

Druga tura - pytanie o in vitro
WP: "w sprawach sumienia nie powinno wprowadzać się regulacji"
GN: "jeżeli możemy pomóc ludziom, to pomóżmy" + opowiada o tym, jakim szczęściem są jego córeczki (Napieralski genialnie kończy za każdym razem swoją wypowiedź: "i w tej sprawie, ja właśnie tak zrobię" - może zbyt cukierkowo, ale to oczarowuje)
BK: dogryza JK + mówi o kompromisie
JK: bezdzietność problemem + trzeba pomóc + nic o refundacji in vitro, za to o wszelkich sposobach walki z bezdzietnością

Druga tura - pytanie o wejście do euro
NP: "ja nie chciałbym, że by Polska stała się krajem drugim prędkości"
BK: znów o czymś innym, niż odpowiedź na pytanie
JK: jest na tak, ale będzie ostrożny - chce dbać o kieszenie Polaków
WP: wtedy, gdy korzystne

Druga tura - pytanie o sektory gospodarki, które należy sprywatyzować
BK: czyta z kartki cytaty prowokujące JK
JK: nie można prywatyzować służby zdrowia - tu obowiązują inne standardy niż w gospodarce + "zdrowie nie może być towarem, człowiek nie może być towarem"
WP: ?
GN: nie wolno prywatyzować ... edukacji! + "i będę tego bronił, jak prezydent Polski " - był niesamowity z tą końcówką!

Druga tura - odblokowanie gospodarki
WP: "czas teraz przejśc na zieloną stronę mocy" :D
GN: uprościć procedury
BK: znów zaczepia JK + mówi o schetynówkach (ktoś wie, co to jest???)
JK: po pierwsze "nie przeszkadzać ... przedsiębiorcom" - zabawa intonacją była śmieszną odpowiedzią na ataki BK

Trzecia tura - bezpieczeństwo energetyczne
GN: jesteśmy bezpieczni, bo mamy dobry kontakt z Rosją
BK: polskie bezpieczeństwo wynika z członkostwa w UE
JK: "Gaz łupkowy to wielka szansa dla Polski, że stanie się drugą Norwegią" + gazoport to pomysł PiS + zróżnicowanie dostaw
WP: niezależność Polski gwarantuje węgiel

Trzecia tura - polityka wobec krajów bałtyckich, Ukrainy, Gruzji
BK: ?
JK: wspomina testament LK + twierdzi, że w tych krajach jesteśmy widziani jako kraj do naśladowania; chce umacniania pozycji Polski w tej części Europy
WP: Polska liderem Europy Środkowo-Wschodniej
GN: Stawia na Rosję, Niemcy i Ukrainę (najbliższych sąsiadów)

Trzecia tura - wycofanie wojsk z Afganistanu
(żaden z kandydatów nie pamięta - przynajmniej nie mówi - imienia i nazwiska zabitego żołnierza)
JK: obecność w Afganistanie uzasadniona
WP: łatwiej wojska wprowadzić, niż je wycofać
GN: nie powinno nas tam być + jak najszybciej wracajmy!
BK: tym razem uderza w GN + ?

Trzecia tura - kierunki polskiej dyplomacji, polityka zagraniczna
BK: NATO + UE + relacje z Rosją silniejsze + USA nie zawsze ma rację
JK: NATO + USA + Bruksela + Berlin + Paryż + Londyn + Madryt + normalizacja z Rosją
WP: Polska reprezentantem Europy Środkowo-Wschodniej
GN: Rosja to ważny kierunek dla Polski

Czwarta tura - ostatnia: jaka prezydentura?
WP: referenda, referenda, referenda + zmienić organizację Sejmu + więcej patriotyzmu
GN: przeciwny IV RP + po ostatnich wpadkach BK jest pewien, że to on, a nie kandydat PO, może powstrzymać JK + prosi wyborców, by rozważyli oddanie na niego głosu
JK: wykorzystać pozytywną energię, która uwolniła się w Polakach po tragedii smoleńskiej i po powodzi + stawia na Polaków i patriotyzm
BK: atakuje GN za to, ze w TVP ma sojusz z IV RP. za bardzo nie mówi o swojej wizji prezydentury

Tyle.
Bez naszych komentarzy.
Oceńcie sami (ci, którzy nie widzieli). Nie wskazujemy faworyta debaty (którą debatą ciężko nazwać - to było raczej prezentowanie siebie i swoich poglądów).
To, co nas zaskoczyło, to komentarze w prasie, w sieci - jakbyśmy oglądali jakąś inną debatę.....
Potęga narzucenia definicji, potęga dyskursu i interpretacji.

czwartek, 10 czerwca 2010

Wiec wyborczy, piknik i debata

Do wyborów zostało 10 dni. Jedenasty upłynął pod znakiem wiecu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego, pikniku "świadome macierzyństwo" Janusza Palikota i debaty kandydatów na prezydenta w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego.
Kilka naszych spostrzeżeń.

Po pierwsze: Palikot.
Celem Janusza Palikota miała być próba wyprowadzenia z równowagi kandydata PIS. By dopiąć swego, Palikot - co umknęło w relacjach - posunął się nawet do kłamstwa. Krzyczał "rzucają do nas kamieniami" - choć zwolennicy Kaczyńskiego zachowywali się wyjątkowo spokojnie. Piknik rodzinny Palikota się nie udał, bo Kaczyński nie dość, że nie powiedział nic ostrzej, to jeszcze nawoływał do zgody.

Po drugie: nowa strategia.
Jarosław Kaczyński podczas wiecu w Lublinie zastosował zmianę narracji. Uważamy ją za bardzo dobrą! Nie mówił już o "Polsce solidarnej”, która kojarzy się źle. Teraz jest “społeczna gospodarka rynkowa na wzór niemiecki”. Gospodarka, która nie ma negatywnych skojarzeń z rządami PIS, nadal jest “społeczna”, a dodatkowo kojarzy się z dobrobytem ("niemiecka") i z wskazuje na pozytywny stosunek Jarosława Kaczyńskiego do Niemiec.
Kaczyński w Lublinie nie atakował, choć po raz pierwszy żartował ze swojego głównego kontrkandydata. Opowiadał o marszałku, jako "Panu Wpadce", co automatycznie nasuwa skojarzenia: "mało poważny polityk, z którego można sobie robić żarty".

Po trzy: chaos komunikacyjny.
Palikot swoim zachowaniem wprowadza zamieszanie. Jeżeli jego piknik nie był wybrykiem posła z Lublina, ale elementem kampanii Bronisława Komorowskiego, to wyjątkowo nieskuteczne było to posunięcie. Bo jeśli "zgoda buduje" - jak możemy dowiedzieć się ze spotów i plakatów kandydatów PO - to dlaczego przyjaciel marszałka tak brutalnie atakuje prezesa PiS? Dlaczego, skoro premier Tusk mówi "nie boję się IV RP", Palikot krzyczy: "IV RP nadciąga!"?

Po czwarte: debata, jakiej nie widział świat.
Nie wiedział - bo nikt jej nie transmitował. Nie widział - bo nikogo z ulicy na debatę nie wpuszczono. Staliśmy pod drzwiami BUWu i ... i staliśmy. 19.40, 19.50, 19.59 - zaraz się zaczyna! 20.00, 20.10...
Jednocześnie nasi rówieśnicy w koszulkach Komorowskiego wchodzą na debatę bocznymi drzwiami. Czy trzeba było mieć wejściówki? Skąd można je było odebrać? Ktoś z Was coś wie?

Zgoda buduje - a jednocześnie na debacie kandydatów na zwolennicy marszałka zachowują się głośno i chamsko.

Więc były wczoraj: wiec, piknik i debata.
A może: wiec, piknik, wiec?

środa, 9 czerwca 2010

Podsumowanie ostatnich dni

Przywilej studenta - weekend dłuższy niż długi :-)
Do wyborów zostało jednak 11 dni, więc krótkie podsumowanie tego, co się działo, zanim o tym, co się dzieje. W rolach głównych faworyci - Jarosław i Bronisław.

Jarosław:
pił piwko w trakcie spotkania z burmistrzem Frankfurtu,
4 czerwca spotkał się z młodymi urodzonymi tego dnia w roku 1989,
debatuje w Hotelu Europejskim, ...

Bronisław:
dostał różowym, plastykowym penisem na spotkaniu w Londynie,
wylądował w Suwałkach i Boże Ciało spędził w Budzie Ruskiej,
świętował urodziny,
jadł kolację z Tadeuszem Mazowieckim,
w Mikołajkach przejechał się autem rajdowym,
zatrudnił żonie asystentkę,
spotyka się z Maciejem Grabowskim z firmy United PR (autorem sukcesu Donalda Tuska).

Dużo więcej smaczków o marszałku. Zaczęliśmy się nad tym zastanawiać i ... i znów jak bumerang powraca "Anatomia władzy". Wydaje się, że sztab Kaczyńskiego - jakkolwiek kilkukrotnie udowodnił swój profesjonalizm (np. pierwsze wystąpienie Kaczyńskiego) - działa według standardów marketingu, które już nie obowiązują. Na stronie kandydata trudno znaleźć owe "smaczki". Są za to konkrety, konkrety, konkrety. To ważne. Polityka musi być realizowana. Jednak owe "konkrety" nikogo nie interesują. Przynajmniej niewielu. 3% społeczeństwa? Wszyscy pozostali żyją swoim życiem. Jeśli już coś z polityki ich interesuje, to właśnie owe - z pozoru błahe i nieistotne - smaczki. Jak sesja Marty Kaczyńskiej w "Gali".

Dziś wszyscy żyją debatą - tą wieczorną z UW, tą niedzielną w TVP, każdą inną. Mimo bagatelizowania na co dzień konkretów, Polacy debaty chętnie posłuchają, obejrzą.
Nie warto kłócić się czy powinna być w TVP1, TVN czy Polsacie. Niech będzie w każdym z tych miejsc, niech będzie w miejscu neutralnym, transmitowana przez wszystkie stacje. Ale niech będzie. Dość obrzucania się wyzwiskami, obrażania, wytykania sobie braku odwagi. Mamy prawo do debat! Mamy prawo usłyszeć, co kandydaci myślą. Kim są - tak poza spotami.



PeeS. I jeszcze jeden smaczek: Komorowski jeździ z Palikotem do Rosji polować na głuszce, które w Polsce są pod ochroną. Wiedzieliście? ;-)

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Co jest w życiu naj...?

Co jest w życiu najważniejsze?
Zgodnie z hasłem Jarosława Kaczyńskiego - Polska. Polska jest najważniejsza.
Według Bronisława Komorowskiego - odwaga i rodzina.

Hasło drugiego spotu marszałka może i dobre - takie "ludzkie", zbliżające kandydata do obywatela (w końcu w badaniach nad społeczeństwem polskim stwierdzono, że żaden inny europejski naród nie ceni rodziny tak, jak Polacy), ale hasło nadęte marketingowo. Rodzina. Rodzina, której nie ma Jarosław w domyśle. Rodzina, którą kandydat Platformy uczynił swoim głównym atutem od początków kampanii.
Odwaga - i powstaje pytanie: do czego? Do założenia rodziny w trudnych czasach na rynku pracy? Gdy za własne "eM" trzeba zapłacić ponad 300 (400) tysięcy złotych, a pierwsze umowy o pracę są z reguły na umowę-zlecenie?

Dla kandydata na prezydenta najważniejsza powinna być Polska.
Wszystko inne na drugim miejscu.
Polska - by nasze dzieci miały łatwiej i lepiej niż my. Byśmy mogli spełniać nasze marzenia - nie tylko te, o założeniu rodziny.

Na hasła - wg nas - jednoznacznie wygrał Kaczyński.