wtorek, 13 kwietnia 2010

Marszałek w spodniach prezydenta

Jako Blog Wyborczy nie planowaliśmy zabierać głosu w tygodniu żałoby narodowej.
Jest czas na zadumę, czas na refleksję, na łzy, na milczenie...
Niestety milczeć dłużej nie możemy, bo najważniejsi aktorzy w państwie, za zasłoną żałoby, nie milczą i podejmują wiele, bardzo istotnych decyzji.

Najprawdopodobniej już jutro w południe poznamy datę wyborów.
Dlaczego tak szybko?
W Pałacu Prezydenckim wystawione będą trumny pary prezydenckiej, partie, które straciły swoich kandydatów nie otrząsnęły się z tej straty, wreszcie wielu Polaków nie czuje się po prostu gotowych na angażowanie się w wybór nowego prezydenta.
Pozwólmy pożegnać z honorem prezydenta byłego...
Komorowski jednak już chce ogłaszać termin wyborów. Choć na tę decyzję ma - zgodnie z Konstytucją - czas do 24 kwietnia.
Żądza władzy Marszałka jest niepojęta.



źródło: Tomasz Machała

Przyjrzyjmy się zatem bliżej pierwszym wypowiedziom, pierwszym działaniom podjętym przez Komorowskiego.

Najgorsze już za nami - mówi w sobotę marszałek Sejmu.
Komorowski podkreślał, że mimo tragedii państwo musi działać.
Łatwo popłynąć na fali emocji i uczuć. Dziś one targają każdym z nas, to widać w ludziach na ulicy. Przeżywamy bowiem dramat państwa polskiego. Ale nawet w sytuacji dramatycznej należy zachować odporność na czyste emocje. Państwo musi funkcjonować, władza musi istnieć.
Zgadzamy się z tym, że państwa nie może ogarnąć paraliż spowodowany narodową żałobą.
Od świeżego pieczywa w piekarni, po świadomość bezpieczeństwa kraju.
Komorowski nawiązując do tego, że wraz z parą prezydencką pod Smoleńskiem zginęli także szefowie najważniejszych polskich instytucji, powiedział że trzeba będzie szybko obsadzić po nich stanowiska.
Czy to jest aby konieczne, by państwo mogło funkcjonować?
Czy przez jakieś czas - nawet do wybory nowego prezydenta - funkcji tragicznie zmarłych nie mogliby sprawować ich zastępcy?

Nowego szefa Kancelarii Prezydenta marszałek Sejmu powołał już w sobotę, kilka godzin po tym, jak rozbił się rządowy samolot. Nie mamy nic do zarzucenia panu Jackowi Michałowskiemu, który objął to stanowisko. Wydaje się jednak dziwnym, że w momencie największego szoku, w obliczu tragedii, marszałek Komorowski obsadził główne stanowisko w Kancelarii.
Mimo, że ... jeden z urzędników zwrócił Komorowskiemu uwagę, że obowiązki powinien przejąć wiceszef Kancelarii Jacek Sasin, o którym wtedy było już wiadomo, że nie zginął w katastrofie.
Komorowski pierwszej zmiany personalnej dokonał w momencie, gdy nie było urzędowego poświadczenia zgonu prezydenta, co jest warunkiem przejęcia jego obowiązków przez marszałka Sejmu.
Komorowski powołał również nowego szefa BBN.
W trochę dziwny sposób, bo o nominacji gen. Kozieja pracownicy i kierownictwo BBN dowiedzieli się w poniedziałek z telewizji.

źródło: spindoktorzy.pl

Nieoczekiwanie kandydat na prezydenta został - bez przeprowadzania wyborów - prezydentem.
Prezydentem "na próbę".
Zmienia to kampanię o 180 stopni.
W przypadku Komorowskiego nie liczą się już przedwyborcze obietnice.
Mamy dwa miesiące czasu przyjrzenia się, jak Komorowski w roli prezydenta się sprawdza.
Pierwsze dni przyniosły fatalne wrażenie.
Dlatego postanowiliśmy - mimo, że niektórym wciąż po policzkach ciekną łzy - odłożyć na bok sentymenty i uważniej przyglądać się marszałkowi Sejmu w spodniach Prezydenta RP.

Jak słusznie podsumował w wywiadzie dla Wyborczej politolog Jarosław Flis:
Sytuacja wygląda tak: kampania będzie króciutka, Platforma jest gotowa, konkurencji nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz