Dlatego dziś Blog Wyborczy wraz ze Świetlikiem ostrzega wszystkich kandydatów na prezydenta, wszystkich rzeczników i inne osoby zaangażowane w kampanię, by nie chodzili do bpa Głódzia. Dlaczego?
Współpracownik Bronisława Komorowskiego, który zirytował świadków tym, że - gdy składał wieniec na grobie legendy Solidarności Anny Walentynowicz - to czuć było od niego alkohol, tłumaczył, że wypił wcześniej kieliszek wina ''u biskupa Głódzia [źródło: gazeta.pl].Co ciekawe, z biskupem Sławojem Leszkiem parę lat temu spędzał również czas ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski zaraz po tym, jak chwiejąc się brał udział w uroczystościach katyńskich.
Tak więc krótka i prosta instrukcja dla polityków: do biskupa Głódzia wpadamy po, a nie przed uroczystościami. A wcześniej pijemy rosołek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz