to ciekawy ciąg liczb, interesujący.Dlaczego 47,47 a nie np. 97,97?
Dlaczego tak mało?
Zdaniem Gronkiewicz-Waltz jest kilka powodów:
po jeden: do Platformy zapisało się ostatnio sporo osób, które bardziej interesuje to, co dzieje się w ich własnej gminie, w ich własnym miasteczku
po dwa: część uznała, że prawybory to pic na wodę, bo decyzja została już podjęta przez władze partii
po trzy: na głosowanie nie było za wiele czasu - "tylko trzy tygodnie" (!)
(Blog Wyborczy pozostawia to bez komentarza ;-) )
Komentują za to socjologowie, politolodzy...
TVN24 publikuje na swojej stronie materiał zatytułowany: (Prawie) połowa PO wybrała. Reszta to "martwe dusze".
Zdaniem profesora Jacka Raciborskiego:
PO ma kłopot. Jest to partia rządząca i zdawałoby się, że przy jej liczebności - nieco ponad 45 tys. członków - są to członkowie politycznie zmobilizowani.Komentatorzy-naukowcy niską frekwencję tłumaczą (w przeciwieństwie do prezydent Warszawy) MARTWYMI DUSZAMI.
(...)
Partie, nie tylko w Polsce, są dosyć małe. Jeżeli dodatkowo te małe partie składają się z członków tak mało zainteresowanych polityką, to jest to bardzo niedobry wskaźnik kondycji partii w ogóle.
W przeszłości część członków partii było tzw. martwymi duszami, które pojawiały się po to, by poprawiać lokalnym ogniwom wskaźniki reprezentacji na wyższych szczeblach, na zjazdach krajowych i mieć większy wpływ na wybór władz.Pojawiają się też opinie, że
to niedobrze dla polskiej demokracji, że partia "wydawałoby się silna", okazała się "tak mało zmobilizowana.Amerykański socjolog Robert Putnam w książce "Samotna gra w kręgle" stawia tezę, że
malejąca partycypacja wyborcza jest jedynie najbardziej widocznym symptomem szerszego zjawiska zaangażowania w życie wspólnot (w przypadku PO - w życie partii, przyp. Blog Wyborczy). Podobnie jak gorączka, absencja wyborcza jest w większym stopniu objawem głębszych dolegliwości organizmu politycznego niż samą chorobą (2009: 61).Profesor Andrzej Rychard (podobnie jak Blog Wyborczy - patrzcie wpis z wczoraj! :-) ) wynik frekwencji skomentował w następujący sposób:
Jest to dla mnie wiadomość z gatunku szokujących, bo pokazuje, że partia ma zasadnicze trudności z mobilizowaniem swoich własnych członków, albo nie wie, kto jest jej członkiem. Nie wiadomo, która z tych dwóch ewentualności jest dla partii gorsza, obydwie są fatalne.Profesor Rychard zastanawia się
(...)
To jest wiadomość, która moim zdaniem przysłania ten pozytyw, jakim było uruchomienie instytucji prawyborów, to wszystko zostaje w dużym stopniu zniweczone przez wynik, który pokazuje, że mniej niż połowa członków tej partii wzięła udział w głosowaniu.
w jaki sposób - w świetle takiej informacji, która jest dosyć dyskredytująca dla tej partii - można cieszyć się i robić dynamiczną fetę, jaka się zapowiada na sobotę?Nasza sugestia?
Pomysł prawyborów - sam w sobie potrzebny, mający potencjał na usprawnianie partii - został zgrabnie wykorzystany przez sztab PR-owy PO. Za niewielkie pieniądze uzyskano olbrzymie publicity. Dzień w dzień wszystkie media pisały o prawyborach i Platformie, w usta kandydatów wkładano różne deklaracje (np. o obowiązku zdjęcia krzyży ze ścian szkół) i obserwowano reakcje społeczeństwa (np. na forach internetowych), ...
Początkowo komentatorzy polityczni sugerowali, że prawybory doprowadzą do rozłamu w partii, itp. - nic bardziej mylnego. Wszytko było starannie przygotowane (łącznie z pytaniami do debaty) i wyreżyserowane do samego końca (za kilka minut zobaczymy, jak wyreżyserowano ogłoszenie wyników).
Specjaliści o politycznego marketingu nie przewidzieli tylko jednego - tak niskiej frekwencji. (Kto zresztą by przewidział!)
Żeby więc mogli mogli w glorii chwały (przez ostatnie tygodnie roztrąbiono przecież, jakim sukcesem są prawybory w PO) pić dziś szampana, muszą robić dobrą minę do złej gry.
I nie ma w tym nic dziwnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz